Pięść, Skowyt oraz Głodujące Psy
Tytuł: Pięść, Skowyt oraz Głodujące Psy
Autor: Mateusz Skrzyński
Wydawnictwo: CZYTAJ
Rok wydania: 2017
Opis ze strony wydawnictwa:
?Pięść, Skowyt oraz Głodujące Psy? to zbiór nagradzanych i publikowanych w pismach literackich wierszy oraz innych starannie wybranych z ponad dwustu, które autor napisał przez ostatnie dwa lata. Jest to poezja egzystencjalna, która o rzeczach skomplikowanych mówi w sposób prosty, a o prostych w sposób jeszcze prostszy. Dużo w niej czarnego humoru, odniesień do prawdziwych przeżyć autora, który z jednej strony opowiada o swoich doświadczeniach z ciepłą empatią do napotkanych na swojej drodze ludzi, a z drugiej zdarza mu się w surowy wulgarny sposób rozprawiać z rzeczywistością.
Poezja rynsztokowa
Do tej pory poezja nie zagościła na moim blogu. Dlaczego? Bo z poezją jest tak, że właściwie nie da się jej zrecenzować, a na pewno niezbyt wymiernie. Jednym przypadną do gustu rymy częstochowskie, inni zachwycą się strofami Horacego, a jeszcze inni zaczytują w Wojaczku. Co komu w duszy gra, czyli tak, jak powinno być. Wszystko zależy od nastroju, przeżyć i stanu ducha. Sama najczęściej czytam poezję, która wychodzi spod pióra kobiet – Poświatowską, Lipską, Kozioł. Jednak tomik wierszy autorstwa Mateusza Skrzyńskiego ma w sobie coś intrygującego, a ponieważ to debiut, postanowiłam o nim napisać.
Zarówno w prozie, jak i w poezji, bardzo lubię czytać męski punkt widzenia, męską emocjonalność (a właściwie oszczędność emocji). I w tym przypadku nie jest inaczej. Pięść, Skowyt oraz Głodujące Psy są na wskroś męskimi tekstami, szorstkimi, brutalnymi i bardzo często wulgarnymi. Wiersze przesycone są jednak rezygnacją, marazmem, nieumiejętnością ogarnięcia własnego życia. Podmiot liryczny najczęściej jest niedostosowany do otoczenia, niezrozumiany, wycofany i bierny. Wegetujący. Jak każdy człowiek szuka tego, czego wszyscy potrzebują: akceptacji, zrozumienia i zapewne miłości, choć nie nazywa jej wprost.
Jak wcześniej wspominałam, teksty znajdujące się w tomiku często są wulgarne. I teraz żeby była jasność – wulgaryzmy niespecjalnie mi przeszkadzają (o ile nie są używane jako przecinek), ale tylko w słowie mówionym. Przeklinanie (w moim odczuciu) ma swoje uzasadnienie w mowie, kiedy zdarza się pod wpływem emocji (trochę jak zbrodnia w afekcie). W momencie zapisania słów, wulgaryzm całkowicie traci swój impet i wydźwięk. Dla mnie staje się czymś nienaturalnym i zbędnym. Ale to oczywiście tylko moje odczucie.
Spośród trzech części, z których składa się tomik, najbliższa jest mi część trzecia – Głodujące Psy (a w niej utwory: W pułapce i Tajemnica), która wydaje się być najbardziej dojrzała, dopracowana i stonowana emocjonalnie. Mniej jest w niej otępiania się seksem i alkoholem, a dużo przemyśleń, choćby na temat sensu życia i codziennej walki z rzeczywistością.
Poezja Skrzyńskiego z pewnością nie do każdego przemówi, niektórych może nawet zbulwersuje lub zniesmaczy. Nie polecam jej osobom zaczytującym się w klasycznych strofach miłosnych, bo to nie ten typ pisania. Natomiast jeśli ktoś lubi poezję brudną, szorstką i obdartą z subtelności, powinien spróbować zmierzyć się z tym debiutem. Wszak niewiele jest do stracenia.
2 komentarze
Zib
Jeśli męskość kojarzy Ci się z wulgarnoscią, prostactwem i siłą to cóż, współczuję bardzo. A poezja? Nikt normalny Nie tworzy poezji na pokaz!
Czemu bo to albo stan ducha, który nie nadaje się na wizję, albo teatrzyk dla uważanych za glupszych i gorszych.
Oczywiście pozdrawiam moja ulubiona recenzentkę?
Pingback: