Pierwszy bandzior
Tytuł: Pierwszy bandzior
Autor: Miranda July
Wydawnictwo: Pauza
Rok wydania: 2018
Opis ze strony wydawnictwa:
Gdy szefowie proszą Cheryl o udzielenie gościny ich córce Clee, poukładany świat kobiety zaczyna się chwiać w posadach. Z czasem okazuje się jednak, że właśnie Clee ? młoda, samolubna, przekonana o swojej doskonałości, piękna i leniwa blondynka ? wniesie do hermetycznego życia Cheryl to wszystko, czego potrzebowała i ciągle poszukiwała.
Miranda July opowiada historię znerwicowanej, przytłoczonej codziennością czterdziestotrzyletniej kobiety. Wiecznie zestresowana Cheryl mieszka sama, walczy z natręctwami, ale także z humorystycznymi przypadłościami. To bohaterka, w której każda z nas odnajdzie część samej siebie i będzie się zżymać, że można być tak strasznie dziwną, a jednocześnie ujmującą osobą.
Powieść na wariackich papierach
W swoim prawie trzydziestoletnim życiu przeczytałam wiele książek – lepszych, gorszych, wciągających mniej lub bardziej, ale nigdy nie czytałam czegoś tak dziwnego jak powieść Mirandy July. Pierwszy bandzior jest najbardziej przewrotną powieścią jaką znam, nieprzewidywalną i pozbawioną jakichkolwiek hamulców. To literatura inna niż wszystko inne.
Początkowo wydawało się, że będzie to powieść o zdziwaczałej kobiecie po czterdziestce, która próbuje nawiązać romans z kolegą z pracy. Gdyby nie to, że od pierwszych stron urzekły mnie wszystkie dziwactwa głównej bohaterki, to pewnie bym sobie odpuściła. Cheryl polubiłam najbardziej za alternatywne scenariusze, które tworzy w swojej głowie. Można śmiało stwierdzić, że prowadzi ona dwa równoległe życia – To rzeczywiste i to, które sama kreuje w myślach. Spokojne (tylko pozornie) i poukładane (no, powiedzmy) życie kobiety zmienia się, kiedy do jej domu wprowadza się córka znajomych. Chyba nikt nie przypuszczał, jak rozwinie się ta relacja…
Pierwszy bandzior nie pozwala odłożyć lektury na później. Fabuła pędzi na łeb na szyję, a zwroty akcji wprawiają czytelnika w osłupienie. Dla mnie przede wszystkim zachwycający był sposób poprowadzenia narracji, od komediowego, poprzez obscenicznie wulgarny i agresywny, na refleksyjnym skończywszy. Powieść Mirandy July udowadnia, że czasami, żeby zrzucić maskę, trzeba dobrowolnie założyć wiele innych. To historia o tym, że z wszelkich frustracji i poczucia nieszczęścia możemy uleczyć się sami, tracąc wszelkie zahamowania. Choć styl autorki jest nowatorski, to jej książka dotyka najbardziej uniwersalnych problemów – samotności, potrzeby miłości i obecności drugiego człowieka.
Pierwszy bandzior to powiew świeżości, nieoczywista historia o ludzkich pragnieniach, literacki rollercoaster łamiący stereotypy i tematy tabu. Z przyjemnością zanurzyłam się w oparach absurdu i Wam też polecam.
4 komentarze
Zib
E tam znowu jakaś farsa, a już myślałem (po tych ostatnich biografiach) że ktoś wreszcie opisał życie króla (raczej krolika) Iewropy;-) pozdrawiam moja jak zwykle ulubioną recenzentke. 😀
Wika
Szczerze mówiąc nie słyszałam wcześniej o tej powieści ^^. Ale po twojej recenzji muszę koniecznie mieć ją na swojej półce. Lubię książki tego typu, nieoczywiste i zabawne. Takie są najlepsze. Nie wiem jak mogłam dopuścić do tego, aby mnie ona ominęła, ale zdecydowanie w najbliższym czasie to nadrobię. ?
Zapraszam do siebie u mnie też książkowo ?
czarnatulipanna
Ta na dodatek jest dziwna. Bardzo dziwna. ?
Pingback: