#książki, #book, #recenzja

Trafikant

Tytuł: Trafikant

Autor: Robert Seethaler

Wydawnictwo: Otwarte

Rok wydania: 2019

Opis ze strony wydawnictwa:

W trafice Ottona Trsnjeka nie sprzedaje się tylko gazet i wyrobów tytoniowych. Dobry trafikant, jak mawia właściciel, sprzedaje przyjemność i pożądanie, a czasami grzeszne namiętności. Ta i inne lekcje są dla siedemnastoletniego Franza, prowincjusza, czymś zupełnie nowym. Zwłaszcza że dopiero zaczyna terminować u Trsnjeka. Jednym ze stałych klientów trafiki jest Zygmunt Freud. Chłopak ma nadzieję, że profesor powie mu, jak żyć, i pomoże zdobyć serce tancerki Anezki. Jednak dla światowej sławy psychoanalityka kobiety są taką samą zagadką jak dla Franza.

Jest rok 1937. Do Austrii zbliża się nawałnica, która uderzy także w trafikę i zmieni świat Franza, Ottona i profesora Freuda w sposób nieodwracalny.

Miłość i psychoanaliza, naziści i terror, tchórzliwi obywatele i nieliczni odważni. Robert Seethaler potrafi opowiadać o rzeczach najważniejszych z niezwykłą wrażliwością. Nie ma tu zbędnych zdań. To wielki talent autora.

 

Gorycz życiowej mądrości

Są takie powieści, w których fabułę wchodzimy jak w ciepłe, wygodne kapcie. Przez takie powieści człowiek chce płynąć niespiesznie, unoszony jej spokojnym biegiem. Pełna ciepła, humoru, ale i wyczuwalnego smutku – Robert Seethaler zabierze nas w podróż do Wiednia w przededniu najstraszniejszych wydarzeń Europy ubiegłego wieku, przedstawioną z perspektywy wchodzącego w dorosłe życie Franza. Choć powieść jest osadzona w konkretnej epoce historycznej, poruszone w niej problemy są uniwersalne – sytuacja jednostki wobec rządów totalitarnych, ideologiczne zaślepienie, nieumiejętność uporządkowania własnych emocji, dojrzewanie, poszukiwanie tożsamości.

 

Urzekająca codzienność

Trafikant stoi bohaterem, a właściwie jego dniem powszednim. Mamy matkę Franza, która z pogodą ducha znosi to, co przynosi jej los. Jest Franz, który po przeprowadzce do Wiednia próbuje odnaleźć się w nowej sytuacji. Profesor Freud pomimo całego swojego doświadczenia przyznaje, że ciągle jest bezradny wobec ludzkich rozterek.  I wreszcie Otto Trsnjek – człowiek z zasadami, który nawet tak niezbyt istotny zawód, jakim jest prowadzenie trafiki, potrafił przekuć w pasję (a może bardziej misję), którą traktował z pełnym oddaniem. Rozczulająca (choć bardzo oszczędna w słowach) relacja matki i syna, inspirujące przyjaźnie i wreszcie pierwsze zauroczenie – co najmniej nieszablonowe.

 

Małe życie w obliczu wielkiej historii

Trafikant to prosta i nieskomplikowana historia, która w innym wykonaniu okazałaby się dziełem odtwórczym i przewidywalnym. Robert Seethaler stworzył jednak maleńką literacką perełkę – znakomitą w warstwie językowej i zaskakującą pod względem rozwiązań fabularnych. Za każdym razem, gdy powieść zarzyna uderzać w zbyt wysokie tony i ocierać się o patetyzm, autor rozładowuje atmosferę w sposób, który przyprawia czytelnika o niekontrolowany napad wesołości. Powieści nie brakuje elementów humorystycznych, młodzieńczej naiwności (i brawury), ale przede wszystkim wyczuwalna jest melancholia i smutek w obliczu upadku człowieczeństwa i końca pewnej epoki. Po takim początku znajomości, teraz koniecznie będę musiała się zabrać za Całe życie, którym wszyscy tłumnie i szumnie się zachwycali.

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *