#książki, #book, #recenzja

Biegacz

Tytuł: Biegacz

Autor: Bartłomiej Grubich

Wydawnictwo: Vesper

Rok wydania: 2019

 

Opis ze strony wydawnictwa:

Fragmenty życia, epizody składające się na jedną, spójną historię. Wiele historii… W Poznaniu odbywa się maraton. Rywalizacja z innymi biegaczami, z czasem i samym sobą. Czas przemyśleń, rachunku sumienia. W trakcie biegu przeszłość wraca, wracają bolesne wspomnienia, szkolne perypetie, wybryki, pierwsze naiwne miłości i zdrady… od tajemnic pogrzebanych głęboko w umyśle ciężko uciec. Jednocześnie trwa inny, swoisty bieg. Pościg za seryjnym, nieuchwytnym mordercą, którego ofiarą padają młode kobiety. Miasto. Przemoc. Pożądanie.

Wiele historii o miłości i złu.

O tym co określa nasze życie.

 

 

Thriller? Kryminał? A może jeszcze coś innego?

Debiuty literackie zawsze mogą u mnie liczyć na przychylność i dużą dozę wyrozumiałości. Wybaczam stylistyczne potknięcia, niedociągnięcia fabularne i inne drobne wpadki. Co jednak zrobić, gdy książka nijak nie przystaje do żadnego gatunku? Jak ją ocenić?

Opinie zamieszczone na okładce sugerują, że czytelnik może się spodziewać połączenia kryminału i thrillera psychologicznego, ale czy tak jest w rzeczywistości? Owszem w powieści pojawia się seryjny morderca, śledztwo policyjne, ale trudno doszukać się tu elementów klasycznego kryminału. Thriller psychologiczny? To prędzej, jednak na próżno szukałam w nim napięcia, a wszelka niepewność wynikała bardziej ze specyficznej konstrukcji, niż wciągającej fabuły.

Nad konstrukcją Biegacza warto pochylić się na chwilę, gdyż dla wielu będzie ona największym atutem podczas lektury. W swojej powieści autor stara się jak najbardziej mylić tropy, zagmatwać fabułę, by z każdym kolejnym rozdziałem czytelnik czuł się coraz bardziej skołowany. Nie są to jakieś szczególnie wyrafinowane zabiegi – częste retrospekcje i przeskoki w czasie (czasem o całe lata, czasem o kilka miesięcy). Ponadto w czasie lektury niektórych rozdziałów trudno ocenić, kto jest ich bohaterem (w pewnym momencie lektury, jest to właściwie niewykonalne). Wszystkie działania autora być może nie są zbyt finezyjne, ale za to skutecznie dezorientują czytelnika.

Lektury nie ułatwiał mi styl powieści. Język jest trochę zbyt wulgarny – to jednak było do przełknięcia. Przełknąć natomiast nie potrafię całych akapitów składających się ze zdań pojedynczych, równoważników zdań lub jednego wyrazu. Dla niektórych jest to może czepialstwo i szukanie dziury w całym, ale mnie lektura takich poszatkowanych tekstów przypomina czytanki z zerówki (“Ala ma kota. Kot ma na imię Felek. Felek lubi mleko. Alę też”).

Oprócz dezorientacji, którą wywołała u mnie lektura Biegacza, za jej największy atut uznaję część obyczajową – dzieciństwo i dorastanie bohatera osadzone w bardzo dobrze oddanych latach dziewięćdziesiątych. Nad wyraz zręcznie autor poradził sobie również z relacjami rodzinnymi, które są niejednokrotnie trudne, nieoczywiste i niełatwe do uchwycenia.

W moich oczach Biegacz nie jest powieścią idealną, ale większość niedociągnięć to zaledwie technika. Zrzucam ją na karb debiutu i jeśli w przyszłości pojawi się kolejna powieść Bartłomieja Grubicha, sięgnę po nią z czystej ciekawości – jeżeli w debiucie pomysł na powieść okazał się ciekawy, wierzę, że później może być już tylko lepiej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *