#książki, #book, #recenzja

Historie podniebne

Tytuł: Historie podniebne

Autor: Jakub Małecki

Wydawnictwo: Sine Qua Non

Rok wydania: 2019

 

Opis ze strony wydawnictwa:

Fragment rozmowy sprzed dekad utrwalony na taśmie.
Listy słane w niebo do adresata nieobecnego od lat.
Zapach ciasta z rabarbarem.
Ufność, że wyczekiwane spotkanie nie będzie ostatnim.

Historie podniebne to siedem kameralnych opowieści. Siedem ballad o miłości, oddaniu, lęku przed stratą. I o próbach zrozumienia tych, których kochamy, a którzy często pozostają boleśnie obcy. Małecki to mistrz krótkiej formy. O sprawach najtrudniejszych opowiada subtelnie, z prostotą i ujmującym zrozumieniem dla ludzkiej ułomności. Jego proza porusza w duszy najczulsze struny. Oswaja z tym, co nieuniknione, i przynosi ukojenie.

 

Całkiem przyziemne “Historie podniebne”

Nie da się ukryć, że mam słabość do twórczości Małeckiego. Lubię jego umiejętność obserwacji i pisania o emocjach (bez pisania o emocjach). Nie da się też ukryć, że nie mam słabości do opowiadań. Najczęściej zanim wczuję się w klimat, następuje koniec. W tym przypadku to jednak mogło się udać, bo nie znam innego tak minimalistycznego autora, który w kilku zdaniach potrafi trafić w sedno. Dlaczego więc nie spróbować?

Pisarstwo Jakuba Małeckiego ma swoich wiernych miłośników. Jego cechą charakterystyczną jest wnikanie w głąb ludzkiej psychiki, studium emocji. Autor jak mało kto w zupełnie zwykłych sytuacjach potrafi ukazać głębię. I w przypadku Historii podniebnych nie jest inaczej – najważniejsze jest to, co jest głęboko zakorzenione w bohaterach opowiadań. Skomplikowane relacje rodzinne, punkty zwrotne, samotność, poczucie straty – jak zwykle w punkt!

Największym zaskoczeniem (zwłaszcza dla czytelników, którzy jeszcze nie poznali wczesnej twórczości Małeckiego), mogą okazać się opowiadania z wątkami fantastycznymi oraz jego eksperymenty z formą. Dość dobrze urozmaicają one to, z czego autor słynie najbardziej.

Opowiadania chyba nigdy nie zostaną moją ulubioną formą literacką i w tym przypadku Historie podniebne niewiele zmieniły. Muszę jednak przyznać, że gdyby ktoś zorganizował konkurs na napisanie poruszającej historii przy użyciu jak najmniejszej ilości słów, Jakub Małecki miałby duże szanse na wygraną. Już przy jego niezbyt obszernych powieściach mogło się wydawać, że nie można być bardziej oszczędnym, przy a tym ciągle oddać sens. Historie podniebne pokazały, że byłam w błędzie. Autor i w tym przypadku osiągnął maksimum treści przy minimalnym zużyciu słów. Dla fanów Małeckiego zbiór opowiadań będzie smakowitym literackim kąskiem, maruderzy znów powiedzą, że to nic nowego…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *