Victober – wiktoriański październik
Zachęcona przez Gosię z kanału tuczytam, postanowiłam w tym roku wziąć udział w akcji Victober. Polega ona na tym, że w październiku czyta się literaturę powstałą w epoce wiktoriańskiej (więcej szczegółów tu i tu). Ponieważ na regale zalega mi mnóstwo klasyki, na którą zwykle brakuje czasu, uznałam to za świetną okazję do nadrobienia tych haniebnych zaległości. Z pięciu wybranych powieści udało mi się przeczytać trzy (na swoje usprawiedliwienie powiem, że do akcji dołączyłam w połowie października, więc wynik i tak nie jest najgorszy). A oto krótkie zestawienie moich tegorocznych wiktoriańskich lektur.
Szlachetne serce, niezłomny duch
Dziwne losy Jane Eyre zaskoczyły mnie na wielu płaszczyznach. Tytułowa bohaterka pomimo drobnej postury okazała się postacią nieugiętą, która zawsze postępuje zgodnie z własnymi przekonaniami, nawet wtedy gdy są one niewygodne. Opis epoki, obyczajów, konwenansów jest przemycony nienachalnie, a jednak wybrzmiewa z pełną mocą. W powieści Charlotte Brontë zachwyca atmosfera grozy i niepokoju – zimna, ponura posiadłość, gburowaty właściciel, gosposia, która zdaje się przemilczać różne tajemnice i dziwne dźwięki, które rozbrzmiewają nocami, mogą przyprawić o gęsią skórkę. Cała historia Jane Eyre jest bardzo sprawnie skonstruowana, jednak nie jest pozbawiona wad. Kiedy fabuła zbacza na temat wiary i religii, autorka często uderza w patetyczny ton (żeby nie powiedzieć, że wręcz w dewocję). Zdaję sobie sprawę, że takie podejście oddaje ducha epoki, jednak momentami bywa ciężkostrawne. Podobne odczucia towarzyszyły mi w trakcie czytania teatralnych wręcz rozmów między zakochanymi (choć te może miały nawet i trochę uroku). Nie będę się jednak rozwodzić – powieść ma zdecydowanie więcej zalet niż wad. Ciekawie nakreśleni bohaterowie, angażująca fabuła, odpowiednie tempo i niesamowity klimat. Dziwne losy Jane Eyre są godnym przedstawicielem swojej epoki.
Klasyka, ale czy znana?
Nie znam nikogo, kto nie znałby Draculi. Jego postać jest od tak dawna zakorzeniona w popkulturze, że uległa wielu wypaczeniom. Mnogość ekranizacji oraz innych dzieł bazujących na powieści Brama Stokera sprawiły, że pierwowzór krwawego, transylwańskiego arystokraty całkowicie się rozjechał i stracił swój charakter. Książka okazała się niesamowitym zaskoczeniem. Przede wszystkim zadziwiła mnie jej konstrukcja. Zupełnie nie wiem, dlaczego założyłam, że powieść sprzed ponad stu lat musi być napisana prosto i niewyszukanie. Dracula tymczasem składa się z dziennikowych zapisków, listów, wycinków z gazet. Historia opowiedziana na wiele głosów jest dużo ciekawsza i bardziej wciągająca od tych pisanych w sposób tradycyjny. Jednak najmocniejszym punktem powieści są jej bohaterowie, a zwłaszcza postać Wilhelminy. Tego zupełnie się nie spodziewałam. Bo o ile w powieściach, w których kobieta jest główną bohaterką, można się spodziewać jej wielkiego udziału w fabule (a i tak przeważnie są to bezwolne istotki, czekające na księcia z bajki), o tyle w przypadku Draculi choć Mina jest bohaterką drugoplanową, to jednak błyszczy jasnym światłem na tym literackim firmamencie. Jest bohaterką, która realnie wpływa na bieg wydarzeń. Powieść Stokera jest nieprawdopodobne klimatyczna, mroczna i podszyta jakimś podskórnym erotyzmem. Co prawda, zgodnie z prawidłami epoki, zdarza jej się uderzać w patetyczne tony i stereotypy, jednak w czasie lektury nie zgrzyta to za bardzo. Jeżeli więc sięgać po pełnokrwisty horror i ponadczasową klasykę grozy, to Dracula jest najlepszym wyborem.
Plejada bohaterów antypatycznych
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz czytałam powieść, w której nie polubiłam żadnego z bohaterów. Emily Brontë zafundowała czytelnikom prawdziwą plejadę bohaterów budzących niechęć: egoistycznych, płytkich, popędliwych, mściwych. Naprawdę nikt spośród nich nie wzbudza nawet cienia sympatii – w najlepszym przypadku jest on czytelnikowi obojętny. Czy w obliczu takich warunków lektura Wichrowych Wzgórz może sprawiać satysfakcję? I tak, i nie. Największym plusem powieści jest sposób opowiedzenia historii Kate i Heathcliffa. Poznajemy ją z ust służącej – Ellen Dean, która snuje swoją opowieść nowemu pracodawcy. A wiedzieć trzeba, że jest to historia skomplikowana, niejednoznaczna i pełna zwrotów akcji, w której bohaterowie unieszczęśliwiają siebie nawzajem głupimi i egoistycznymi decyzjami. Wichrowe Wzgórza to powieść, która pokazuje miłość (ale czy to rzeczywiście miłość?) jako siłę destrukcyjną, która niszczy wszystko i wszystkich, którzy staną jej na drodze – łącznie z głównymi zainteresowanymi. Brontë stworzyła bardzo ciekawą i nieprzewidywalną historię, zbudowała niezwykle duszną i męczącą atmosferę i pod względem technicznym trudno jej cokolwiek zarzucić. Gdybym jednak miała wybrać twórczość jednej z trzech sióstr, zdecydowanie wybrałabym Charlotte i jej Jane Eyre.