#książki, #book, #recenzja

Kobieta ze szkła

Tytuł: Kobieta ze szkła

Autor: Caroline Lea

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie

Rok wydania: 2020

 

Opis ze strony wydawnictwa:

1686 rok, niewielka osada w przeszywającej chłodem Islandii. Rósa po nagłej śmierci ojca, miejscowego biskupa, musi znaleźć sposób, by zdobyć pieniądze, które pomogą przetrwać zimę jej i jej chorej matce. Mimo że serce kobiety zaczyna bić mocniej w towarzystwie przyjaciela z dzieciństwa, podejmuje decyzję o wyjściu za mąż za bogatego i starszego od niej Jóna Eiríkssona, który ma zapewnić jej godny byt.

Jak będzie wyglądać nowe życie Rósy w odległym i nieprzystępnym Stykkishólmur?

Dlaczego pierwsza żona Jóna Eiríkssona nie żyje?

Co kryje się w zamkniętym pomieszczeniu na strychu, wydając niepokojące odgłosy każdej nocy?

Czy samotność i mroczne tajemnice doprowadzą Rósę do szaleństwa?

 

Dziwne losy Rósy Magnúsdottir

Do sięgnięcia po Kobietę że szkła zachęcił mnie opis, który gwarantuje lekturę na poziomie Miniaturzystki. Chociaż powieści Jessie Burton nie są idealne, gwarantują jednak rozrywkę i radość z lektury na wysokim poziomie. Czy Kobieta ze szkła była w stanie dokonać tego samego?

Podobieństwo powieści Caroline Lei do Miniaturzystki rzuca się w oczy bardzo szybko, jednak pod wieloma względami Kobieta ze szkła wydaje się być zgrabnym połączeniem Dziwnych losów Jane Eyre i baśni o okrutnym Sinobrodym. Podobnie jak w przypadku powieści Brönte, jednym z głównych elementów napędzających fabułę jest groza, narastający niepokój spowodowany plotkami i niedopowiedzeniami.  W historii Rósy wszystkie emocje są podkręcone do maksimum, co sprawia, że pochłaniamy jeden rozdział za drugim, dziwiąc się, że koniec zastał nas tak szybko.

Pod względem językowym Kobieta ze szkła napisana jest poprawnie. Kilka zwrotów użytych przez autorkę (lub tłumacza) zgrzytnęło w czasie lektury, ale poza tym nie mam żadnych zastrzeżeń. Powieść ma bardzo dobry rytm i odpowiednie tempo (czyli zawrotne). To bardzo dobrze napisana książka obyczajowo-przygodowa i jedyne, czego mogłabym od niej jeszcze oczekiwać, to być może nieco większego kontekstu historycznego i pochylenia się nad codziennością mieszkańców Islandii w XVII wieku. Ale to tylko drobiazgi…

Pomimo mojej słabości do tła jakim są XVII-wieczne Niderlandy uznaję, że Kobieta ze szkła jest powieścią lepiej napisaną niż Miniaturzystka. Autorka poświęciła dużo uwagi każdemu z wątków i z dużym szacunkiem (zarówno dla swoich bohaterów jak i czytelnika), w sposób niezwykle wyważony zakończyła historię Rósy i Jóna. W tej powieści tak wiele mogło się nie udać – mogło być zbyt histerycznie, brutalność mogła być odstręczająca, kolejne wątki i zwroty akcji mogły być zbyt przekombinowane, a całość zbyt ckliwa. Mogło, a jednak Caroline Lea wyszła z tego obronną ręką.

Dla wszystkich miłośników literatury z dreszczykiem grozy, tajemnic, zagadek – to lektura dla Was. Jeśli podobała się Wam Miniaturzystka, jeżeli z zapartym tchem czytaliście Dziwne losy Jane Eyre, koniecznie musicie udać się na surową i nieprzyjazną Islandię, sięgając po Kobietę ze szkła.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *