#książki, #book, #recenzja

Władca much

Tytuł: Władca much

Autor: William Golding

Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Rok wydania: 2020

 

Opis ze strony wydawnictwa:

Jedna z najsłynniejszych powieści o upadku kultury i cywilizacji, która weszła na stałe do kanonu najważniejszych dzieł XX wieku

Grupa chłopców, którzy jako jedyni ocaleli po katastrofie lotniczej, znajduje schronienie na bezludnej wyspie. Początkowo rozbitkowie, pozbawieni nadzoru dorosłych, cieszą się wolnością w rajskiej scenerii z dala od cywilizacji. Jednak ich wysiłki, by stworzyć własne małe społeczeństwo, prowadzą do katastrofy, a przygoda obraca się w koszmar.

Laureat literackiej Nagrody Nobla William Golding rozwiewa złudzenia o dobrej naturze człowieka, pokazując w sugestywny i przerażający sposób, jak zwykli uczniowie brytyjskich szkół stopniowo pogrążają się w barbarzyństwie i zatracają swoje ludzkie odruchy.

Pierwotne zło

Z powieścią Williama Goldinga po raz pierwszy spotkałam się jako dziecko i do dziś pamiętam, że wywarła na mnie duże wrażenie, chociaż interpretacja i akcenty, z racji wieku, znacząco się od siebie różnią. Nawet jeśli styl autora nieco się już zestarzał, a opisy przyrody bywają nużące, to Władca much niezmiennie pozostaje historią, która porusza i zmusza do refleksji.

Już sam fakt, że grupka bezbronnych dzieci trafia na bezludną wyspę, gdzie musi sobie poradzić ze znalezieniem schronienia i pożywienia, jest naprawdę bardzo przejmujący. Podejmowane próby organizacji życia przypominają działania różnych ugrupowań istniejących w społeczeństwach – mamy reformatorów, którzy metodycznie i sukcesywnie starają się polepszyć egzystencję na wyspie, przede wszystkim pokładając nadzieję w wydostaniu się z wyspy. Drugie ugrupowanie, myśliwych, wpływy zyskuje albo poprzez rozdawanie mięsa albo przemocą. Oprócz tego jest jeszcze gromadka najmłodszych dzieci, które bezmyślnie poddają się każdemu, kto narzuci im swoją wolę lub da jedzenie. Nie wnoszą one jednak nic w organizację życia na wyspie.

Powieść Williama Goldinga pomimo upływu lat ciągle wzbudza kontrowersje, ponieważ podważa koncepcję, że człowiek z natury jest dobry – zwłaszcza dzieci, które najczęściej utożsamiamy z niewinnością. W powieści dzieci bardzo szybko zmieniają się w bezwzględnych oprawców. Umieszczone w ekstremalnych warunkach odrzucają wyniesione z domu wychowanie i wartości moralne, i z czasem zaczynają działać pod wpływem coraz bardziej barbarzyńskich i prymitywnych instynktów.

Władca much pod znakiem zapytania stawia istotę człowieczeństwa, podważa moralność i ideały, które ostatecznie zostają wyparte przez wyrachowanie, agresję, nieokrzesanie. Całe zło, które wydarzyło się od momentu, kiedy dzieci trafiają na wyspę, wydaje się być nie do wymazania. Niezależnie od tego, czy chłopcy opuszczą wyspę, czy nadejdzie pomoc z zewnątrz, ich dzieciństwo już się skończyło, a one bezpowrotnie utraciły swoją niewinność. A może jednak jest jeszcze nadzieja?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *