#książki, #book, #recenzja

Dwanaście prac Herkulesa

Tytuł: Dwanaście prac Herkulesa

Autor: Agatha Christie

Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie

Rok wydania: 2020

 

Opis wydawcy:

Esencja stylu mistrzyni kryminału zamknięta w cyklu zgrabnych opowiadań z niezastąpionym Herkulesem Poirot.
Detektyw postanawia efektownie zakończyć karierę – stawia sobie za cel rozwiązania dwunastu spraw inspirowanych pracami swego mitycznego imiennika. Błyskotliwe dialogi, nietuzinkowe postacie, angielski humor. Tuzin wciągających historii połączonych motywem z greckiej mitologii – nie tylko dla fanów gatunku i miłośników kultury antycznej.

Ciężki żywot Herkulesa

Pewnego dnia Herkules Poirot zainspirowany legendą mitycznym Herkulesie (którego uznaje za prymitywnego osiłka) postanawia sam wykonać dwanaście prac, czym ma zamiar udowodnić, że imię jego nie jest dziełem przypadku. Koncepcja wydaje się ciekawa, a jak z wykonaniem?

Niejednokrotnie powtarzałam i powtarzać będę, że największą siłą kryminałów Agathy Christie jest misterność ich fabuły. Powolne odkrywanie kolejnych części układanki, próby ułożenia ich w odpowiednich miejscach dają największą satysfakcję w czasie lektury. Tymczasem w Dwunastu pracach Herkulesa to wszystko zostało nam odebrane.

Dwanaście krótkich opowiadań kryminalnych, luźno powiązanych ze sobą, nie jest tym, w czym dobrze prezentuje się Herkules Poirot. W każdą historię musimy wchodzić od początku, poznawać nowych bohaterów, nowe fakty i zanim wyczujemy się w klimat, historia się kończy. Nie sposób przeczytać całą powieść za jednym podejściem, bo zmiecie nas lawina nazwisk bohaterów, których z dużą dozą prawdopodobieństwa nie damy rady spamiętać.

Ze wszystkich części serii o słynnym detektywie, w tej Poirot wypada najmniej korzystanie. Dotychczas jego protekcjonalne traktowanie innych bohaterów (zwłaszcza kobiet) dało się przyjmować z przymrużeniem oka, natomiast w tej dość mocno widać, jak bardzo poglądy Poirota się już zdezaktualizowały i o ile ton sympatycznego wujaszka o niemodnych przemyśleniach wcześniej nie raził mnie tak bardzo, o tyle w tej części był on chwilami nieznośny.

Obcowanie z Poirotem zawsze będzie dla mnie synonimem dobrej rozrywki. Dwanaście prac Herkulesa sprawdzi się jako uzupełnienie serii Agathy Christie, zwłaszcza dla najbardziej zagorzałych fanów. Gdyby jednak ktoś chciał rozpocząć przygodę z tą serią, to zachęcam by najpierw sięgnął po inną część, żeby wymienione wady nie zraziły go na stracie, co byłoby niepowetowaną strata.

Jeden komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *