#książki, #book, #recenzja

Dom

Tytuł: Dom

Autor: Marilynne Robinson

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Rok wydania: 2022

 

Opis wydawcy:

Kiedy John Ames pisze swój wzruszający list do syna, jego najbliższy przyjaciel – będący już u kresu życiowej drogi Robert Boughton – musi sobie poradzić nie tylko z chorobą, ale i z marnotrawnym synem, który po latach zjawia się na progu jego domu…

Glory Boughton powraca w rodzinne strony, by zaopiekować się umierającym ojcem. Niedługo po niej w domu pojawia się jej brat Jack, który po dwudziestu latach tułaczki decyduje się znaleźć przebaczenie i pogodzić z przeszłością. Jack dotąd się nie ustatkował, był na bakier z prawem, uzależnił się też od używek – a mimo wszystko cały czas pozostawał ukochanym synem wielebnego Roberta. Dla posłusznej i pracowitej Glory powrót Jacka staje się punktem zapalnym, który wyzwala w niej gwałtowne emocje. Czy uda im się przetrwać razem pod jednym dachem? A także – co ważniejsze – odbudować rodzinną więź?

 

Przypowieść o synu marnotrawnym

Proza Marilynne Robinson ma tylu przeciwników, co wielbicieli. Dla jednych niespieszny sposób prowadzenia fabuły jest całkowicie niestrawny, dla innych to literacka uczta pełna spokoju i refleksji. Po bardzo udanej lekturze Gilead nie mogłam sobie darować sięgnięcia po drugi tom. Okazało się, że może być jeszcze lepiej.

Dom to uwspółcześniona wersja przypowieści o synu marnotrawnym, który po latach wraca w rodzinne strony. W członkach jego rodziny ciągle tli się głęboko skrywana uraza, która od czasu do czasu wypływa na światło dzienne. Bardzo szybko okazuje się, że winy nie są tak oczywiste i jednoznaczne, jak początkowo mogłoby się wydawać.

Historia rodziny Boughtonów opowiedziana ustami Glorii – córki Roberta (przyjaciela Johna Amesa, głównego bohatera powieści Gilead) i siostry uznanego za wyrzutka Jacka ma w sobie znacznie więcej głębi niż widać to na pierwszy rzut oka. Ojcowska miłość względem syna wydaje się być niezachwiana, a relacje między rodzeństwem pełne uprzedzeń i dystansu. Ale czy tak jest na pewno?

Ogromnym zdziwieniem napawa mnie fakt, że akcja powieści Robinson rozgrywa się w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku, podczas gdy tchnie z niej melancholia i urok, który bardziej kojarzy mi się z początkiem dwudziestego wieku a nie jego połową. Być może jest to kwestia życia w zamkniętej społeczności na prowincji, gdzie czas zdaje się płynąć wolniej i umykać “wielkiej historii”.

Nie będzie kłamstwem, jeśli powiem, że w powieściach Robinson pod względem akcji nie dzieje się prawie nic. Szczegółowe opisy codzienności głównych bohaterów niektórym czytelnikom mogą wydać się odstraszające, ale z drobnych gestów, słów wypowiedzianych mimochodem tworzy się złożony obraz relacji rodzinnych, który jest istotą całej tej historii. Dla mnie to była prawdziwa uczta i z niecierpliwością czekam na dalsze losy rodziny Boughtonów.

 

***

 
 
 
 

Dom do kupienia na Bonito

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *