#książki, #book, #recenzja

Rozdroża 1999

Tytuł: Rozdroża 1999

Autor: Eliasz Chmiel

Wydawnictwo: Glowbook

Rok wydania: 2022

 

Opis wydawcy:

Powieść „Rozdroża 1999” to coś więcej niż dynamiczna podróż po barwnej mozaice kulturowej Ameryki Południowej, Afryki i Europy. To drzewo genealogiczne pamiętające zesłanie młodej Afrykanki na kolonialną plantację kawy za oceanem, wojenne losy małego górala, przełomowe wymiany studenckie wrocławskich cwaniaczków, a także niezwykłą przeprawę przez materialną, mentalną i duchową płaszczyznę mistycznej Brazylii.

Tytułowe rozdroża są skrzyżowaniami perspektyw, kosmologii, Przyczyny i Skutku, przyjaciół, kochanków oraz osób całkowicie sobie obcych, aczkolwiek spragnionych intymności międzyludzkiej i wymiany idei. Odnoszą się one do błądzenia po mnogości rozstajów na mapie życiowych szlaków, do punktów, które jak Słońce rozpromieniają się w bezliku niepowtarzalnych kierunków, stawiając przed nami konieczność uchwycenia się tylko jednego z Promieni i życia z doskwierającym utęsknieniem za pozostałymi.

Niniejsza książka, będąc również poszukiwaniem tożsamości „obywatela świata” oraz krytycznym spojrzeniem na korzyści i ryzyka związane z niefrasobliwym niekiedy rozwojem duchowym, jest próbą rozprawienia się z tym fatalnym dylematem.

 

Czas wyborów

Spoglądając na opis fabuły oraz lekturę pierwszych rozdziałów, Rozdroża wydały mi się powieścią o dużym potencjale. Poznanie swojego pochodzenia często pomaga uporządkować własną historię i lepiej zrozumieć siebie. Biorąc pod uwagę, że dwójka głównych bohaterów powieści pochodzi z różnych zakątków świata, a historie ich przodków są skrajnie odmienne bardzo liczyłam na barwną opowieść o tym, ile przypadków i zarządzeń losu musiało zaistnieć, żeby nasi bohaterowie mogli na siebie trafić i połączyć swoje doświadczenia.

Początkową część Rozdroży zajmują opowieści o przodkach głównych bohaterów – tak przeplatają się losy niewolników z losami uchodźców, którzy uniknęli ludobójstwa. Jest to zdecydowanie najlepsza część powieści. Ogromną korzyścią byłoby rozbudowanie tych wątków i dodanie kolejnych postaci do drzewa genealogicznego, aż do momentu, kiedy losy obu rodzin łączą się za sprawą Alwina i Naomi.

Niestety wątki rodzinne bardzo szybko się kończą.  Z każdym kolejnym rozdziałem nie mogłam pozbyć się wrażenia, że coraz mniej obcuję z powieścią (co sugeruje opis na okładce), a z jakimś zbiorem autobiograficznych wspominek, nie do końca uporządkowanych zapisków. Zakładając jednak, że faktycznie jest to powieść, to ani stylistycznie, ani pod względem podjętego tematu nie była to dla mnie lektura w pełni satysfakcjonująca.

W czasach, gdy każdego roku na wymiany studenckie wyjeżdżają setki osób – a nawet gdyby samemu się na taką wymianę nie wyjeżdżało, to istnieje ogromna szansa, że na uczelni poznamy kogoś, kto na taką wymianę przyjechał – temat realiów życia przeciętnego studenta na Erasmusie nie wydaje się szczególnie interesujący. Każdy (lub prawie każdy) student przeżył imprezy, na których alkohol lał się strumieniami, a całkiem liczne grono w tym okresie życia zaangażowało się w mniej lub bardziej poważne związki. Dlaczego autor uznał, że akurat ta historia warta jest uwiecznienia w powieści? Nie mam pojęcia.

Od pewnego momentu ciężko było mi znaleźć w czasie lektury jakikolwiek punkt zaczepienia. Nawet późniejsza podróż głównego bohatera na inny kontynent niewiele zmieniła. Mało jest Brazylii w Brazylii. Jest karnawał, muzyka, alkohol, cała paleta patologii społecznych i nadużyć aparatu władzy, ale to wszystko znowu ginie w chaotycznych rozmowach i filozoficznych przemyśleniach, sprawiających wrażenie wyrwanych z kontekstu i wnoszących wiele słów, lecz mało treści.

To że kolejne opisy współlokatorów, dorywczych prac, imprez i spotkań towarzyskich nie były dla mnie angażujące to jedno, ale pod względem stylu (bo oczywiście cały czas rozpatruję Rozdroża w kategorii powieści) też niewiele się tu dzieje. Wrażenie jego niedojrzałości pogłębia jeszcze fakt, że zamiast dialogów otrzymujemy kwieciste przemowy, które brzmią zwyczajnie nienaturalnie (a może to po prostu ja mam ograniczone doświadczenia w filozoficzno-pijackich rozmowach). W paru miejscach zawiodła również korekta i redakcja.

Debiuty literackie wymagają spojrzenia na nie łagodniejszym okiem. Bardzo prawdopodobnym jest, że książka Eliasza Chmiela trafiła do mnie o kilkanaście lat za późno. Jest duża szansa na to, że młodsi czytelnicy, będący w wieku głównego bohatera, będą mogli się z nim utożsamić, a tematy podjęte w powieści będą dla nich ważne i wartościowe, a przede wszystkim aktualne. Rozdroża, które symbolizują życiowe wybory i szukanie swojego miejsca na świecie niestety niewiele wnoszą dla czytelników, którzy najważniejsze życiowe decyzje mają już za sobą i niekoniecznie romantyzują studenckie czasy.

 

 

 

 

***

 

Rozdroża 1999 do kupienia na Bonito

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *