#książki, #book, #recenzja

Morze spokoju

Tytuł: Morze spokoju

Autor: Emily St. John Mandel

Wydawnictwo: Poradnia K

Rok wydania: 2023

 

Opis wydawcy:

W roku 1912 Edwin St. Andrew przepływa Atlantyk parowcem, wykluczony z towarzystwa po nieprzemyślanej przemowie podczas rodzinnej kolacji. W lesie na kanadyjskim pustkowiu słyszy dźwięki skrzypiec w terminalu sterowców…
Dwa stulecia później sławna pisarka Olive Llewellyn odbywa trasę promocyjną. Podróżuje po Ziemi, lecz pochodzi z drugiej kolonii księżycowej. W książce Olive znajduje się dziwny akapit: mężczyzna gra na skrzypcach w terminalu sterowców, a dźwięki odbijają się echem od rosnących wokół drzew…
Wygnany Anglik, pisarka uwięziona z dala od domu przez pandemię i dziewczyna, której przeznaczeniem była zbyt młoda śmierć oglądają świat, który nie jest ich własnym. Podróżując przez wieki, między koloniami na Księżycu a ciągle zmieniającą się Ziemią, odkrywają tajemnice człowieczeństwa, czasu i przestrzeni.

 

Ale to już było?

Po przeczytaniu Stacji jedenastej doszłam do wniosku, że Emily St. John Mandel jest autorką, którą warto mieć na oku. Jej kolejne dzieło (Szklany hotel) nie wywarło już na mnie takiego wrażenia, ale w dalszym ciągu kilka zastosowanych zabiegów sprawiło, że wspominam tę lekturę pozytywnie. Niestety najnowsza powieść utwierdza mnie w przekonaniu, że jakość twórczości Mandel ma tendencję do opadania.

Morze spokoju jest historią, w której dość trudno się połapać. Przeskoki w czasie i bohaterach (głównego bohatera tak naprawdę poznajemy dopiero w połowie powieści) sprawiają, że ciężko jest skupić uwagę na lekturze. Nie jest też dobrym objawem, kiedy po przerwie w czytaniu nie odczuwa się potrzeby powrotu do opisanej historii.

W najnowszej powieści Mandel zastosowała zabieg, który ja chyba nie do końca rozumiem. W Morzu spokoju znów wróciła do tematu pandemii (który stanowił oś dla wydarzeń w Stacji jedenastej), a w fabułę wplotła niektórych bohaterów Szklanego hotelu. Oczywiście zdarzały się serie, w których autor wpadł na podobny pomysł, jak chociażby Maja Lunde w swoim Kwartecie klimatycznym, jednak wykonanie Mandel w tym zestawieniu wypada naprawdę blado i pozostawia wiele do życzenia.

Czy Morze spokoju to zła książka? Nie. Jest poprawna, a wiem, że Mandel potrafi więcej. W moim przypadku – jestem tego pewna – fabuła już wkrótce całkowicie wyleci mi z głowy i oprócz jakichś ogólnych założeń, nie będę w stanie przypomnieć sobie żadnych szczegółów. Nie neguję tego, że wielu osobom Morze spokoju może przypaść do gustu – dla mnie to była po prostu powtórka z rozrywki.

 
 

 

 

***

 

Morze spokoju do kupienia na Bonito

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *