Idealny czas na smuteczek
Tytuł: Idealny czas na smuteczek
Autor: Nanae Aoyama
Wydawnictwo: MOVA
Rok wydania: 2024
Opis wydawcy:
Historia podzielona na cztery pory roku, która w oryginalny sposób obala stereotypy dotyczące relacji międzypokoleniowych. Z przebłyskami poważnego humoru i wyczuleniem na przejmujące szczegóły Nanae Aoyama opisuje bolesny proces wyrywania się z więzów młodości.
Miała niejasne wrażenie, że jak się człowiek zestarzeje, to pewnie niewiele już czuje.
Dwudziestoletnia Chizu, zmęczona wiecznym pouczaniem przez matkę, przyjeżdża do Tokio. Zamieszkuje u ekscentrycznej pani Ginko, która ma ponad siedemdziesiąt lat, a w jej domu jest więcej kotów niż ludzi.
Chizu nic nie wie o starszych ludziach. Boi się, że pani Ginko może w każdej chwili umrzeć. Wkrótce przekonuje się, że podczas gdy kobieta żyje pełnią życia, jej codzienność składa się z trudnych emocji, z którymi ledwie sobie radzi. Obie zaczynają mocniej się sobie przyglądać w codzienności, zmieniającej się wraz z porami roku.
Smutek pełen spokoju
Właściwie każde spotkanie z prozą azjatycką niezmiennie zaskakuje mnie tym, jak bardzo różni się ona od szeroko rozumianej prozy z naszego kręgu kulturowego. Zupełnie inny klimat i dynamika sprawiają, że czytelnik ma przez moment możliwość przebywać w całkowicie odmiennej rzeczywistości niż ta, która jest mu znana.
Zdecydowaną większość książki Nanae Aoyamy zajmuje historia relacji wkraczającej w dorosłe życie Chizu i kobiety w podeszłym wieku, u której wynajmuje pokój – pani Ginko. Choć początkowo różnice międzypokoleniowe między bohaterkami wydają się nie do pokonania, stopniowo ich stosunki ulegają przemianie. Jednak największej przemianie ulega sama Chizu, która zdaje się dojrzewać i uczyć empatii.
Śledzenie losów pani Ginko i Chizu było bardzo przyjemne, choć – pozornie – w powieści niewiele się dzieje. Nawet jeśli główna bohaterka przeżywa jakieś życiowe dramaty, rozterki czy rozczarowania, cała narracja tchnie spokojem i łagodnością.
Ogromnym zaskoczeniem okazał się fakt, że Idealny czas na smuteczek nie jest powieścią a zbiorem dwóch opowiadań (nie doczytałam tej informacji na okładce – możliwe, że w ogóle jej tam na było). O ile historia Chizu i pani Ginko miała czas by się rozwinąć, drugie opowiadanie było bardzo krótkie i nie dano mu najmniejszych możliwości by w jakikolwiek sposób wybrzmieć. Odniosłam wrażenie, że zostało wepchnięte trochę na siłę i niestety fabularnie zupełnie do mnie nie trafiło (prawdę powiedziawszy, zapomniałam o czym było zaraz po skończonej lekturze).
Jeżeli nie straszna jest Wam proza azjatycka i nie nuży Was spokojna akcja, być może Idealny czas na smuteczek okaże się dla Was satysfakcjonującym wyborem czytelniczym. Ja zupełnie wyparłam drugie opowiadanie, jednak nie żałuję czasu spędzonego w spokojnym zaciszu domu pani Ginko.