Bez kategorii

  • Bez kategorii

    Bilet do szczęścia + KONKURS! [WYNIKI]

    • Tytuł: Bilet do szczęścia
    • Autor: Beata Majewska
    • Wydawnictwo: Książnica
    • Rok wydania: 2017

          Opis ze strony wydawnictwa:

          Kontynuacja “Konkursu na żonę”.

          Łucja, zakochana bez pamięci w młodym prawniku z Krakowa, przeżywa szok, gdy dowiaduje się, że mężczyzna ją uwiódł, aby odziedziczyć spadek. Czuje się oszukana i wykorzystana, a na dodatek jest w ciąży. W pierwszym odruchu chce zerwać związek z Hajdukiewiczem i wrócić w rodzinne strony. Kiedy jej chora babka trafia do krakowskiego szpitala, dziewczyna postanawia pozostać w mieszkaniu Hugona na czas jej rekonwalescencji. Dla mężczyzny, który odkrywa, że naprawdę kocha Łucję, staje się to jedyną szansą na jej odzyskanie. Ale czy Łucja zdoła uwierzyć w szczerość jego uczuć?


          Recenzja

          Zanim dobiorę się do recenzji, muszę się do czegoś przyznać. Nie lubię szeroko pojętej “literatury kobiecej”. To znaczy lubię. Jane Austen lubię, bo to klasyka. “Jeżycjadę” lubię, bo towarzyszy mi pewnie od 20 lat. Philippę Gregory lubię, bo lubię prawie wszystko, co ma historię w tle. Ale poza tym, to nie lubię. Zupełnie nie interesują mnie współczesne historie miłosne, które mielą mój mózg na papkę. Wyjątkiem był cykl “Żaby i anioły” Katarzyny Grocholi, który przeczytałam na oddziale po urodzeniu dziecka, bo czułam, że status żony i matki w pełni usprawiedliwia mój literacki wybór (do Grocholi, która porwała mnie swoim stylem pisania i niestety niczym więcej, jeszcze wrócę później). Poza tym małym wyskokiem, doświadczenia w tej dziedzinie nie mam.

          Postanowiłam zaryzykować i przeczytać kontynuację “Konkursu na żonę” (ta część jeszcze nie wpadła mi w ręce; jeśli wpadnie, przeczytam i na pewno zrecenzuję) – “Bilet do szczęścia“. I wiecie co? Naprawdę nie żałuję. Nie jest to mdła powieść dodatkowo oblana lepkim, różowym lukrem. To taka powieść z “życia wzięta”, zaledwie delikatnie muśnięta słodką posypką. W przeciwieństwie do cyklu Grocholi (mojego jedynego punktu odniesienia), w tę historię da się uwierzyć.

          Hugo i Łucja – młode małżeństwo oczekujące dziecka. Ona młoda, ładna i dobra, on przystojny, dobrze usytuowany prawnik. Czy czegoś może im brakować do szczęścia? Może. Hugo tak nagrabił sobie w pierwszej części, że choć młodzi wzięli ślub, to przypominał on raczej układ o nieagresji zamiast miłosnej deklaracji: “Dopóki śmierć nas nie rozłączy”.  Główny bohater przez całą powieść stara się odbudować zniszczony związek z Łucją, ale raz za razem na jego drodze pojawiają się nowe przeszkody.

          Oprócz głównego wątku są stare związki, wpływające na teraźniejszość, dawne winy i przebaczenie, które jest motywem przewodnim całej powieści.

          Jeśli miałaś/-eś ciężki dzień – przeczytaj to. Jeśli potrzebujesz czegoś lekkiego na urlop – przeczytaj to. Jeśli lubisz “literaturę kobiecą” – przeczytaj to. Jeśli nie lubisz, też przeczytaj.

          Jedyne czego żałuję to to, że na oddziale położniczym musiałam zmagać się z bezdenną głupotą głównej bohaterki cyklu “Żaby i anioły” i jej przygodami, w które nie uwierzyłby nawet przedszkolak, zamiast z powieścią Beaty Majewskiej, która co prawda nie pisze lubianym przeze mnie stylem Grocholi, ale za to czytając jej powieść, nie muszę wyć nad absurdalną treścią.

          Ocena: 6,5/10

          Za egzemplarz recenzencki oraz ufundowanie nagrody dziękuję wydawnictwu Książnica
          ***
          A teraz obiecany KONKURS:

          Pod postem konkursowym na Fejsbuku pokaż, czym dla Ciebie jest SZCZĘŚCIE. Do wygrania jest  przedpremierowy egzemplarz “Biletu do szczęścia”.

          1. Konkurs trwa od 26.06.17 do 10.07.17.

          2. Wyniki ogłoszę najpóźniej 13.07.17 wieczorem, pod postem na Fejsbuku oraz w poście konkursowym na blogu.

          3. Nagrodą jest jeden  egzemplarz ?Biletu do szczęścia” Beaty Majewskiej.

          4. Na dane zwycięzcy czekam 3 dni, jeśli się nie zgłosi, wybiorę następną osobę.

          5. Nagrodę wyślę w ciągu 3 dni od otrzymania danych do wysyłki.

          6. Koszty wysyłki pokrywam ja. 

          7. Żeby wziąć udział w konkursie NIE trzeba być obserwatorem bloga, NIE trzeba być fanem fanpejdża, NIE trzeba niczego lajkować i udostępniać. NIE trzeba zapraszać pod postem znajomych. Niemniej będzie mi niezmiernie miło, jeśli przybędzie mi obserwatorów, bo zasada jest prosta ? im więcej Was, tym częściej będą konkursy i lepsze nagrody.

          Przypominam, że do 29.06 na blogu trwa konkurs o TU, w którym do wygrania jest egzemplarz “Skażonej magii“.

          ***

          Serdecznie dziękuję wszystkim za udział w konkursie. Wybór zwycięzcy był koszmarnie trudny i musiałam zaangażować w sędziowanie swojego małżonka. Zgodnie doszliśmy do wniosku, że “Bilet do szczęścia” powędruje do Dagmary Kowalewskiej. Gratuluję i czekam na dane do wysyłki! 

          Przypominam o trwających jeszcze konkursach i obiecuję, że wkrótce pojawią się następne. Dziękuję, że jesteście! 

        • Bez kategorii

          Ojciec chrzestny

          Tytuł: Ojciec chrzestny

          Autor: Mario Puzo

          Wydawnictwo: Albatros

          Rok wydania: 2015

           

          Opis ze strony wydawcy:

          Don Vito Corleone jest Ojcem Chrzestnym jednej z sześciu nowojorskich rodzin mafijnych. Tyran i szantażysta (słynne powiedzenie ?mam dla Ciebie propozycję nie do odrzucenia?), a zarazem człowiek honoru, sprawuje rządy żelazną ręką. Jego decyzje mają charakter ostateczny. Wśród swoich wrogów wzbudza respekt i strach, wśród przyjaciół ? zasłużony, choć nie całkiem bezinteresowny szacunek. Kiedy odmawia uczestnictwa w nowym, intratnym interesie, handlu narkotykami, wchodzi w ostry, krwawy konflikt z Cosą Nostrą. Honor rodziny może uratować tylko najmłodszy, ukochany syn Vita Michael, bohater wojenny. Czy okaże się godnym następcą Ojca Chrzestnego?

           

          Zemsta to potrawa, która smakuje najlepiej, kiedy jest zimna

          Tego nikt by się nie spodziewał – nawet ja sama. Nie zachowam umiaru. Nawet nie spróbuję być obiektywna. Absolutnie kocham tę powieść. Historię rodziny Corleone najpierw poznałam w formie filmowej i nie żałuję! Nie wyobraziłabym sobie dona Corleone lepiej, niż odegrał go Marlon Brando. Dla mnie powieść jest idealnym uzupełnieniem wielkiego uczucia do filmowego Ojca chrzestnego i nawet tych, którzy ekranizację widzieli dziesiątki razy, zachęcam do przeczytania książki. Film nie oddaje tak dobrze przebiegu procesów myślowych głównych bohaterów, włoskiego temperamentu i natury. Dla mnie ogromną zaletą po przeczytaniu powieści było to, że przestałam gubić się w występujących bohaterach, których jest dość sporo.

          Choć nie jestem wielką fanką gatunku gangsterskiego, szorstki styl Puzo bardzo przypadł mi do gustu. Powieść jest męska, surowa, bez zbędnych ozdobników. W dwóch kwestiach zauważam jednak przewagę filmu nad książką. Film miał w sobie więcej klasy (zapewne za sprawą cenzury), natomiast w powieści Puzo wielokrotnie uraczył czytelnika opisami narządów płciowych i seksu, może zbędnych, może nie – nie mnie oceniać. W ekranizacji było tego znacznie mniej i jakoś mi tego wcale nie brakowało. Druga sprawa – dużo bardziej przywiązałam się do filmowego zakończenia, kiedy akcja dynamicznie rozwiązuje się w czasie chrztu jednego z wnuków Vita Corleone. Ostatnie sceny filmu wyraźniej pokazują podwójną naturę członków mafii. Z jednej strony oddanych, religijnych, rodzinnych, a z drugiej bezwzględnych morderców. W książce trochę to się rozjechało, nie mam jednak wątpliwości, że w filmie dużo łatwiej było to pokazać. Jak widać, trudno oprzeć się pokusie porównywania.

          W trakcie lektury nie zdarzył się ani jeden moment, gdzie powieść by mnie znudziła. To pozycja, którą pochłania się jednym tchem. Choć główni bohaterowie parają się tym, czym się parają i tak nie sposób nie poczuć do nich sympatii i nie przejmować się ich losami. Ojca chrzestnego polecam wszystkim miłośnikom powieści o tematyce mafijnej, sensacyjnej lub po prostu świetnej literatury. Moją propozycją nie do odrzucenia jest wyrzucenie z kanonu lektur Potopu i omawianie przemiany głównego bohatera na przykładzie Michaela Corleone. 😉

           

        • Bez kategorii

          Konkurs! Wygraj “Skażoną magię”. [WYNIKI]

          Witajcie! Dzisiaj znów świętuję: ponad 500 wyświetleń, ponad 300 odwiedzających. Z tej okazji ogłaszam konkurs, w którym do wygrania jest egzemplarz “Skażonej magii”. Zdradzę Wam, że to nie ostatni konkurs w najbliższym czasie i dzięki Wydawnictwu Czwarta Strona, przy okazji recenzji powieści “The Call – Wezwanie” będzie można ją wygrać, więc bądźcie czujni!

          Zadanie konkursowe

          Pod postem konkursowym na Fejsbuku przedstaw, którą postać posiadającą umiejętności magiczne lubisz najbardziej. Wygra najbardziej kreatywna odpowiedź. 

          Regulamin

          1. Konkurs trwa od 19.06.17 do 29.06.17, czyli 10 dni.

          2. Wyniki ogłoszę najpóźniej 1.07.17 wieczorem, pod postem na Fejsbuku oraz w poście konkursowym na blogu.

          3. Nagrodą jest jeden egzemplarz ?Skażonej magii? Karen Miller.

          4. Na dane zwycięzcy czekam 3 dni, jeśli się nie zgłosi, wybiorę następną osobę.

          5. Nagrodę wyślę w ciągu 3 dni od otrzymania danych do wysyłki.

          6. Koszty wysyłki pokrywam ja. 

          7. Żeby wziąć udział w konkursie NIE trzeba być obserwatorem bloga, NIE trzeba być fanem fanpejdża, NIE trzeba niczego lajkować i udostępniać. NIE trzeba zapraszać pod postem znajomych. Niemniej będzie mi niezmiernie miło, jeśli przybędzie mi obserwatorów, bo zasada jest prosta ? im więcej Was, tym częściej będą konkursy i lepsze nagrody.

          ***

          W konkursie zwyciężyła Kasia Ces. Serdecznie gratuluję i proszę o kontakt. Ogłaszanie wyników, to bardzo przykry moment zwłaszcza, kiedy mogę nagrodzić tylko jedną osobę, podczas gdy zaintrygowała mnie jeszcze np. odpowiedź, że ulubioną postacią jest Bellatrix Lestrange. ?

          Mam nadzieję, że niedługo nadejdzie czas, gdy będę miała więcej nagród a tymczasem przypominam, że ciągle trwają dwa konkursy.

                                        Do napisania!

        • Bez kategorii

          Kobiety niepokorne

          20170607_102649.jpg

          Tytuł: Kobiety niepokorne

          Autor: Cristina Morato

          Wydawnictwo: Świat Książki

          Rok wydania: 2015

           

          Opis ze strony wydawnictwa:

          “Nazwiska Marii Callas, Coco Chanel, Wallis Simpson, Evy Perón, Barbary Hutton, Audrey Hepburn i Jackie Kennedy przez dziesiątki lat pojawiały się na stronach czasopism. Dzięki talentowi, urodzie, sile osobowości kobiety te stały się autentycznymi mitami XX wieku. Sławne, bogate, atrakcyjne, w oczach świata wydawały się wcieleniem doskonałości. Jako ikony mody i światowości stworzyły, każda z nich, indywidualny styl i były podziwiane przez miliony kobiet, pragnących się do nich upodobnić. W rzeczywistości owe sławne diwy były jednak kobietami samotnymi, pełnymi kompleksów co do swego wyglądu; pilnie chroniły własną prywatność, niechętnie przyjmując rolę gwiazdy.
          Te siedem kobiet-legend nosiło w sobie nigdy do końca nie zabliźnione rany z powodu braku miłości rodziców lub porzucenia przez nich, traumy wojenną, cierpienia związanego ze śmiercią dziecka czy z dramatycznym rozwodem.”

          Recenzja

          Nie jest łatwo znaleźć w Polsce dobrą biografię Evy Peron, czy Wallis Simpson. O ile na pewno znajdziemy pozycje dotyczące Audrey Hepburn czy Marii Callas, o tyle z pozostałymi bohaterkami książki Cristiny Morato byłby problem. Dobrze więc, że ukazało się polskie wydane “Kobiet niepokornych“, w których Morato opisała losy kobiet nietypowych, posiadajacych talnet, charyzmę, porywających za sobą tłumy.  Maria Callas – anielski głos największych oper na świecie, Coco Chanel – kreatorka stylu, wyzwalająca kobiety ze sztywnych gorsetów, Wallis Simpson – najsłynniejsza królewska kochanka XX wieku, Eva Peron – Pierwsza Dama Argentyny poruszająca serca swojego ludu, Barbara Hutton – ekscentryczna miliarderka, Audrey Hepburn – lśniąca gwiazda wielkiego ekranu i wreszcie Jackie Kennedy – ikona stylu, Pierwsza Dama Ameryki.

          W założeniu jest to książka z przesłaniem feministycznym. Bohaterki nie poddały się konwenansom, opinii społecznej i wykorzystały najlepiej jak mogły swój talent, urodę i umiejętności. I wszystko byłoby idealne, gdyby nie to, że wszystkie były były samotne, niezrozumiane, pod ciągłą obserwacją i krytyką. Książka równie dobrze mógłby nosić tytuł “Kobiety nieszczęśliwe” bo jak widać na przykładach naszych bohaterek sukces, władza, sława czy bogactwo nie dają szczęścia, jeśli nie mamy przy sobie kogoś, kogo kochamy z wzajemnością.

          Cristina Morato siedmu opisanym ikonom daje ludzką twarz i opisuje to, co one same zapewne chciały ukryć przed światem – cierpienie, rozczarowanie, lęki.

          Kobiety niepokorne” to kawałek naprawdę dobrej, kobiecej literatury (choć panom nie odradzam). Rozdziały są tak skonstruowane, że jednocześnie opisywana postać jest nas w stanie zainteresować i nie zdążyć znudzić. To idealna pozycja na urlop. Naprawdę polecam!

          Ocena: 9/10

        • Bez kategorii

          Wszystko jest dobrze w moim świecie

          20170609_133006

          Tytuł: Wszystko jest dobrze w moim świecie

          Autor: Beata Pawlikowska

          Wydawnictwo: Edipresse Polska S.A.

          Rok wydania: 2017

           

          Opis ze strony wydawnictwa:

          Wszystko jest dobrze w moim świecie

          Mam jasne myśli.

          Mam dobre marzenia.

          Mam szczerą chęć.

          I całe życie przed sobą!
          Książka pełna pozytywnych tekstów, autorskich rysunków, żółtych kartek i drogowskazów na każdy dzień.

          Recenzja

          Jedno wiem na pewno – w tej recenzji muszę się streszczać, żeby przypadkiem nie miała ona więcej treści od omawianej książki.

          Wszystko jest dobrze w moim świecie nie jest moim pierwszym spotkaniem z radosną twórczością pani Pawlikowskiej. Poprzednio w Między światami treść niezbyt mi się podobała, ale przynajmniej jakaś była. Tutaj natomiast mamy 350 stron kolorowych obrazków, które byłyby nawet urocze, gdyby ich autorem było moje dziecko. Ale przecież de gustibus non disputandum est a niektórym ilustracje pewnie się spodobają. Przejdźmy zatem do treści… I tu zaczyna się problem, ponieważ ta książka nie ma treści. Składa się z jakiś krótkich zapisków, głównie o tym żeby szczęścia i poczucia własnej wartości szukać w sobie. Tekst, który zmieściłby się zapewne na 20 stronach to same truizmy, tak banalne, że aż bolesne. Tak płytkie, że nie ma się nawet nad czym zastanowić. Coelho to przy tym mistrz filozofii i guru duchowy. Nie rozumiem, w jakim celu ktoś wydaje takie “dzieło”. Literackiej twórczości pani Pawlikowskiej mówię: Nie.

          Podsumowując, w tej pozycji pewnie znalazłabym coś dla siebie, pewnie nawet skorzystałabym ze specjalnych miejsc na własne zapiski, gdybym ciągle uczęszczała do szkoły średniej (wtedy zaczytywałam się w Coelho). Niestety liceum mam już dawno za sobą, a czytanie takich banałów sprawia mi ból fizyczny.