Gwiazd naszych wina
Tytuł: Gwiazd naszych wina
Autor: John Green
Wydawnictwo: Bukowy Las
Rok wydania: 2014
Opis ze strony wydawnictwa:
Hazel choruje na raka i mimo cudownej terapii dającej perspektywę kilku lat więcej, wydaje się, że ostatni rozdział jej życia został spisany już podczas stawiania diagnozy. Lecz gdy na spotkaniu grupy wsparcia bohaterka powieści poznaje niezwykłego młodzieńca Augustusa Watersa, następuje nagły zwrot akcji i okazuje się, że jej historia być może zostanie napisana całkowicie na nowo.
Wnikliwa, odważna, humorystyczna i ostra książka to najambitniejsza i najbardziej wzruszająca powieść Johna Greena, zdobywcy wielu nagród literackich. Autor w błyskotliwy sposób zgłębia ekscytującą, zabawną, a równocześnie tragiczną kwestię życia i miłości.
Recenzja
Pozostając w tematyce umierania, postanowiłam przeczytać pozycję dla nieco młodszych czytelników (bo w końcu kiedy czytać powieści młodzieżowe, jeśli nie w wakacje?). Wnioski nasuwają mi się same: albo na starość dziecinnieję, albo powieść skierowana do młodszych czytelników, może być napisana lepszym stylem, niż powieść dla dorosłych.
Gwiazd naszych wina opowiada o losach nastolatków, których połączyła nieuleczalna choroba, od samego początku nie dając im szans na szczęśliwie zakończenie. Jednak nie jest to tylko opowieść o walce z nowotworem, nawet nie tylko o miłości, ale przede wszystkim o marzeniach i znajdowaniu sił, by dążyć do ich spełnienia. A to wszystko dzięki ulubionej powieści Hazel, która kończy się w połowie zdania, motywując parę nastolatków do podróży i poznania dalszych losów bohaterów.
John Green pokazuje, że choroba dotyka nie tylko chorego, ale też jego rodzinę, przyjaciół, partnerów. Dla niektórych jest to ciężar, którego nie chcą lub nie potrafią unieść, inni zaś ryzykują i łapią nieliczne chwile szczęścia “z granatem, który w każdej chwili może wybuchnąć”.
Bardzo podobał mi się styl, jakim napisana jest powieść. Taki przemądrzało – nastolatkowy, bo chyba każdy przechodził czas, kiedy myślał, że pozjadał wszystkie rozumy, sypiąc cyatatami z ambitnych książek na prawo i lewo, w niekończących się dyskusjach o sensie istenienia. Jedyne co mi zgrzytało, to główna bohaterka nadużywająca słowa “seksowny”. Albo wiele się zmieniło od czasów, gdy miałam szesnaście lat, albo John Green wplata w powieść myślenie życzeniowe i chciałby by szesnastolatki tak mówiły.
Podsumowując, pomimo iż Gwiazd naszych wina , podobnie jak Zanim się pojawiłeś, gra na podstawowych emocjach, to jednak robi to w dużo lepszym stylu. Bohaterowie są dowcipni, uszczypliwi, dialogi czyta się z przyjemnością. Nie da się nie polubić Hazel Grace, nie kibicować Augustusowi, nie współczuć Isaacowi. Powieść Johna Greena nie jest takim koszmarkiem jak Szkoła uczuć (bardzo popularna, gdy miałam kilkanaście lat) i dobrze! Warto by młodzi ludzie mieli świadomość, że w życiu nie wszystko jest takie, jak sobie wymarzymy, że “są nieskończoności mniejsze i większe”, ale zawsze powinniśmy cieszyć się tą, która jest nam dana i wykorzystać ją najlepiej jak się da. Polecam, nie tylko nastolatkom.