Ciemna strona
Tytuł: Ciemna strona
Autor: Tarryn Fisher
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Rok wydania: 2017
Opis ze strony wydawnictwa:
Mroczna, hipnotyzująca historia, która może się przydarzyć każdemu.
W dniu swoich trzydziestych trzecich urodzin popularna pisarka Senna Richards budzi się uwięziona w obcym domu. Została porwana, ale nie wie przez kogo ani dlaczego. Szybko staje się jasne, że jeśli chce odzyskać wolność, powinna dokładnie przyjrzeć się swojej przeszłości i odczytać pozostawione jej wskazówki. Jednak przeszłość skrywa mroczne tajemnice?Kobieta uświadamia sobie, że to gra. Wyrafinowana i niebezpieczna. I że tylko prawda może przynieść wyzwolenie.
A jaka jest twoja ciemna strona?
A mogło być tak pięknie…
Bardzo rzadko sięgam po książki, które nie dają mi nic, oprócz rozrywki. Przy założeniu, że żywot (a wraz z nim ilość przeczytanych) książek jest bardzo ograniczony, szkoda mi więc czasu na lektury “na jeden wieczór”. Czasem jednak zdarzają mi się odstępstwa od tej normy i tak poznałam kryminały Simona Becketta, Zaginioną dziewczynę Gillian Flynn a nawet kilka babskich czytadełek. Tym razem postanowiłam pomarnotrawić trochę cennego czasu z najnowszą powieścią Tarryn Fisher, licząc, że okaże się tego równie warta, co jej poprzedniczki.
Zaczęło się lepiej niż dobrze. Główna bohaterka – Senna Richards – budzi się przemarznięta w miejscu, którego nie zna i ubraniach, które nie należą do niej. Nie wie, jak ani dlaczego się tam znalazła. Napięcie rośnie z każdą chwilą, a za każdymi drzwiami oczekujemy ataku porywacza. Jednak zamiast zmierzyć się z napastnikiem, Senna musi najpierw stoczyć walkę z demonami przeszłości i swoją ciemną stroną.
O ile pierwszą część pochłonęłam w jeden wieczór, o tyle następne (zwłaszcza drugą) mozolnie wpychałam w siebie ponad tydzień. Na początku jest akcja, napięcie, klimat niepokoju i niewiadomych, tylko po to żeby zabić to wszystko koszmarnie nudną i rozwleczoną częścią drugą. Po lekturze Małego życia mam szczerze dość bohaterów, których spotyka wszelkie zło całego świata. Tylko czekałam, aż naszą bohaterkę rozjedzie buldożer. Czy naprawdę cierpienia i nieszczęścia muszą wylewać się z powieści aż do przesady? To jest karykaturalne i niewiarygodne. Cala część dotycząca przeszłości Senny byłaby do przyjęcia, gdyby autorka zachowała umiar i nie zrobiłaby ze swojej bohaterki przerysowanej heroiny, walczącej z wszystkimi koszmarnościami które ją spotykają, dumnie nosząc swoje blizny z tych starć niczym medale.
W trzeciej części wracamy do chaty, w której porywacz umieścił Sennę, jednak Fisher nie udało się już odbudować napięcia z pierwszej części. Ot, po prostu dobiłam do końca, nieco zdziwiona tym, kto stał za porwaniem głównej bohaterki (prawdę mówiąc, rozwiązanie “zagadki” wydaje mi się trochę absurdalne, ale i tak lepsze, niż cała druga część).
Ciemna strona miała naprawdę duży potencjał. Powieść mogła być świetnym thrillerem psychologicznym, który autorka niestety własnoręcznie ukatrupiła, poprzez wciśnięcie kolejnych łzawych elementów do biografii Senny. Cierpienie jest poruszające, ale w umiarkowanych ilościach. Kiedy wylewa się rwącym potokiem przez kilkadziesiąt stron, przestajemy zwracać na nie uwagę lub (jak było w moim przypadku) zaczynamy wzdychać ze zniecierpliwieniem mruczeć pod nosem: Aha, i co jeszcze?
Powieść Tarryn Fisher nie jest zła, ale mogła być zdecydowanie lepsza. Plus za pierwszą część, plus za całkiem ciekawy pomysł i plus za bohaterów, bo są naprawdę nieźle napisani (oprócz tych wszechobecnych nieszczęść oczywiście). Powieść Tarryn Fisher miała być dla mnie drugą Zaginioną dziewczyną (oczywiście z racji napięcia i klimatu a nie samej fabuły) a niestety okazała się mieszanką filmowej Piły (i to nawet nie pierwszej części), Małego życia i Weronika postanawia umrzeć. Jeśli lubicie thrillery a przy okazji nie męczy Was nieustanne umartwianie głównego bohatera (co jest moim głównym zarzutem) – Ciemna strona powinna się Wam spodobać. Sama powieść umieszczam pośrodku skali ocen.