Podsumowanie października
Ech, żeby mi się tak chciało, jak mi się nie chce. Jesień = marazm i stagnacja. Niby czasu na czytanie sporo, ale zabrać się za nie nie mogę. Przez pierwsze dwa tygodnie października przeczytałam (tadam, tadam) – nic, jednak w ostatnich dwóch więcej, niż mogłabym się spodziewać. Listopad zapowiada się dokładnie tak samo. Dobijam do połowy miesiąca, a nie mam skończonej ani jednej książki. Ale żeby nie było, że tylko marudzę i marudzę – mam kilka powodów do radości. Licznik na Facebooku przekroczył 1000 obserwujących, a na Instagramie 800 – to przeszło moje najśmielsze oczekiwania!
Drzazgi