• #książki

    Podsumowanie marca

    Biorąc pod uwagę wielką stertę książek, jaką zebrałam się na zdjęciu podsumowującym ubiegły miesiąc, można odnieść wrażenie, że w marcu nie robiłam nic poza czytaniem. I w sumie nie mija się to z prawdą, ale to dogorywanie zimy, niesprzyjająca pogoda (tzn. sprzyjająca czytaniu), sami rozumiecie…

    Oto krótkie podsumowanie:

    1. Duchy Jeremiego – minimalistyczna, trochę magiczna, poruszająca powieść, taka jak lubię – bez ozdobników i udziwnień.

    2. Muzyka moich ulic. Lizbona – klimatyczna, ciepła książka o stolicy fado. Jeśli ktoś lubi lektury podróżnicze i ceni gawędziarski styl, to pozycja dla niego.

    3. Legenda o samobójstwie – mocna, duszna, przerażająca symboliczna (bo pisarska) próba rozliczenia się z przeszłością.

    4. Rok na odwyku. Kronika powrotu – terapia słowem pisana. Z jednej strony to nic nowego, z drugiej otrzymujemy nieco inny punkt widzenia, ponieważ autorka skupia się na procesie pogodzenia z nałogiem oraz walki o trzeźwość, a nie na stanach upojenia (jak w większości dotychczasowych dzieł literackich).

    5. Al Capone. Gangster wszech czasów – fantastycznie napisana, barwna biografia najbardziej znanego gangstera w dziejach. Znakomita!

    6. Biała chryzantema – niezwykle wciągająca powieść obyczajowa opowiadająca o sile siostrzanej miłości. Choć styl trochę kuleje, debiut Mary Lynn Bracht z pewnością wart jest uwagi.

    7. Rasputin – najbardziej monumentalna i rzetelna biografia Szalonego Mnicha. Raczej dla miłośników historii, niż fanów sensacji.

    8. Znajdź mnie – świetnie napisany thriller, który trzyma w napięciu do ostatnich stron i gwarantuje rozrywkę na poziomie.

    W marcowym stosie znalazł się też tomik wierszy Pięść, Skowyt oraz Głodujące Psy, który polecam, ale bardziej miłośnikom poezji Wojaczka niż Leśmiana.

    Najlepszą książką marca zostają:

    20180303_101244-011427592327.jpeg

    Duchy Jeremiego

    Wybór był trudny, ponieważ zdecydowana większość lektur była naprawdę znakomita. Gdy zaczynałam pisać to podsumowanie, (wyjątkowo) nie planowałam wybierać najlepszej książki, ale samo tak wyszło. Przeważyła wrażliwość, którą uwielbiam i historia, chwytająca za serce.

    Kwiecień otworzyłam literaturą feministyczną – rewelacyjną powieścią obyczajową oraz zestawieniem wybitnych kobiet w XVI wieku, ale z pewnością na tym nie poprzestanę.

    Zaczytanego kwietnia!

  • #książki, #book, #recenzja

    Rok na odwyku. Kronika powrotu

    Tytuł: Rok na odwyku

    Autor: Katarzyna T. Nowak

    Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie

    Rok wydania: 2018

     

     

    Opis ze strony wydawnictwa:

    Ta książka to poruszająca kronika z rocznego pobytu w zamkniętym zakładzie odwykowym. Katarzyna Nowak, pisarka i dziennikarka, szczerze i wprost mówi o 18 latach swojego uzależnienia od alkoholu, narkotyków, środków nasennych i o swojej dysfunkcyjnej, choć kochającej się rodzinie. O długim procesie szukania pomocy u psychiatrów i o trudnej, ale przełomowej decyzji, kiedy w końcu sama dobrowolnie poddała się drakońskiej terapii odwykowej. Opisuje swój bunt i początkową niewiarę w sens tego, co słyszy od psychologów i innych pacjentów. Z czasem jednak zaczyna rozumieć przyczyny swoich zaburzeń, poznaje lepiej samą siebie, zaczyna wyrównywać rachunki ze światem, z rodziną. Ostatecznie udaje się jej odzyskać chęć do życia i zaczyna się nim cieszyć.

    Autorka nie uwodzi czytelników, nie udaje nikogo innego, niż jest, nie ukrywa swoich upadków i wad. Suchy, pozbawiony ozdobników zapis jej szpitalnej codzienności budzi z jednej strony grozę i zdziwienie, jak można tak nisko upaść, a z drugiej sympatię i szacunek do bohaterki, która jako jedna z czterech osób kończy roczny odwyk! Ta książka pomaga uwierzyć, że warto walczyć o siebie i można życiu przywrócić utracony sens.

    Relacja z walki o siebie

    W tematyce uzależnień napisano już wiele i naprawdę ciężko znaleźć jakąś pozycję, która potrafiłaby czymś zadziwić czytelnika. Dotąd czytałam najczęściej relacje uzależniania się, opisy suto zakrapianych imprez, czy zażywania  leków/ narkotyków w zaciszu własnego domu  Przyczyny uzależnień bywają różne, ale mechanizmy pozostają niezmienne, zarówno w życiu, jak i w książkach. W przypadku Roku na odwyku otrzymujemy zupełnie inny punkt widzenia. Nie relację człowieka, który rozlicza się z nałogiem, ale opis drogi do trzeźwości, jaką musiał pokonać.

    Katarzyna T. Nowak nie sili się na wyszukane środki stylistyczne, nie ubarwia pobytu w ośrodku leczenia uzależnień, a na jej najnowszą powieść składają się suche opisy z kolejnych terapii, rozmów i dojrzewania do trzeźwości. O ile w literaturze możemy znaleźć wiele przykładów rozwoju uzależnienia, to w tym przypadku dostajemy (wręcz podręcznikowe) etapy – pogodzenia z uzależnieniem, trzeźwienia i powrotu do normalności.

    Książka z pewnością nie powstała po to, by szokować czytelnika. Nie znajdziemy w niej drastycznych opisów staczania się na dno. Autorka najbardziej skupia się na psychicznych aspektach uzależnienia, początkowym zaprzeczaniu, że problem nadużywania leków (a wcześniej alkoholu) w ogóle jej dotyczy, a nie na drastycznych opisach staczania się na dno, ani fizycznych aspektach wychodzenia z nałogu. Pisanie  w tym przypadku odegrało rolę terapeutyczną i niewątpliwe pozwoliło uporać się z tym problemem.

    Rok na odwyku jest kolejną pozycją, która uświadamia, że uzależniony człowiek nie zawsze jest zaniedbanym bezdomnym, który próbuje uzbierać pieniądze na kolejną butelkę wódki, czy działkę narkotyku. Alkoholikiem, lekomanem może być wykształcony człowiek, któremu pozornie nic nie doskwiera – ma interesującą pracę, talent, mieszkanie, partnera, a pod tym wszystkim schowane dziesiątki niezagojonych ran z przeszłości, które nie dają o sobie zapomnieć. Uzależnienie nie bierze się znikąd, a w tym przypadku miało sporą pożywkę złożoną z niezbyt szczęśliwego dzieciństwa, poczucia odrzucenia, obarczenia nadmierną odpowiedzialnością.

    Rok na odwyku jest pisarskim zmierzeniem się z nałogiem, sprawozdaniem z walki o życie w trzeźwości. Dla czytelników, którzy często czytają literaturę tego typu, nie będzie to nic nowego i odkrywczego, natomiast dla osób, które wcześniej nie zetknęły się z takim pisarstwem, może być to interesujące (ledwie nakreślone) studium uzależnienia, pogodzenia się z nim, a przede wszystkim walki o siebie. Nie jestem jednak przekonana, czy jest to pozycja odpowiednia dla osób, które mają lub podejrzewają u siebie problem z uzależnieniem. Ta książka raczej nie daje nadziei i trudno o niej powiedzieć, że zagrzewa do walki, bo chociaż autorce udało się zakończyć terapię z sukcesem i sama dochodzi do wniosku, że warto być trzeźwym i walczyć o siebie, to jednak najczęściej opisuje porażki innych pacjentów, którzy jeszcze w trakcie terapii łamią jej zasady, zostają z niej usunięci, by po wyjściu na zewnątrz coraz bardziej zapadać w nałóg. Walka o siebie jest trudna, bolesna i mozolna. Jednak warto.