Polska odwraca oczy
Tytuł: Polska odwraca oczy
Autor: Justyna Kopińska
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2017
Opis ze strony wydawnictwa:
Nowa książka najczęściej nagradzanej dziennikarki 2015 roku.
W zbiorze znajduje się reportaż o dręczonych nieletnich pacjentach szpitala psychiatrycznego w Starogardzie Gdańskim (?Oddział chorych ze strachu?), tuszowaniu przez policję najtrudniejszych spraw związanych z zabójstwami (?Ten trup się nie liczy?) oraz – nigdy niepublikowana – rozmowa z żoną Mariusza Trynkiewicza osadzonego w ośrodku specjalnym w Gostyninie, zabójcy czterech chłopców. Z reportaży Kopińskiej wyłania się obraz nieskutecznego wymiaru sprawiedliwości i ludzi pozostawionych z poczuciem krzywdy. Po publikacji jej tekstów przestępcy trafiali do więzienia, a w prawie wprowadzano zmiany dotyczące bezpieczeństwa w instytucjach zamkniętych dla dzieci.
Bo czasem łatwiej nie widzieć…
Przede mną zbiór reportaży Justyny Kopinskiej przeczytali już chyba wszyscy i napisali na jego temat pewnie wszystko, co było do napisania. Widziałam pełne emocji komentarze i opinie, co biorąc pod uwagę poruszane problemy, wcale nie dziwi. Już przy pierwszym reportażu, niejednokrotnie miałam ochotę rzucić czytnikiem o ścianę. Przedstawiona rzeczywistość wstrząsa i bulwersuje. Ogrom ludzkich tragedii naprawdę poraża, jednak to, co przeraziło mnie najbardziej, to patologiczne zachowania w zawodach, które powinny cieszyć się dużym zaufaniem społeczeństwa: lekarzy, policjantów, opiekunów w ośrodkach wychowawczych. To wstrząsające, że ludzie, którym powierzamy życie i zdrowie, nasze i naszych bliskich, są skłonni do takich wynaturzeń. A to wszystko tylko po to by poczuć nad kimś władzę, zamieść brudy pod dywan i ratować statystyki.
Polska obraca oczy to obraz poruszający, budzący w czytelniku bunt, ale w moim odczuciu momentami zbyt jednostronny. Być może w mojej głowie nie mieści się świat tak okrutny, w którym na winnych nie czeka żadna kara. Trudno mi uwierzyć, że rzeczywistość może być bardziej przerażająca niż film grozy. Być może działa u mnie mechanizm wyparcia. Być może jestem naiwna. Łatwiej nie wiedzieć i nie widzieć. Łatwiej byłoby tego nie przeczytać.
Reportaże Justyny Kopińskiej to lektura trudna, nie z racji stylu a poruszanych problemów, które jednocześnie intrygują, nie pozwalając się oderwać, ale przede wszystkim przytłaczają czytelnika okrutnym obrazem świata, w którym żyjemy.
Zanim się pojawiłeś
Tytuł: Zanim się pojawiłeś
Autor: Jojo Moyes
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2016
Opis ze strony wydawnictwa:
Co robisz, jeśli chcesz uszczęśliwić osobę, którą kochasz, ale wiesz, że to złamie twoje serce?
Jest wiele rzeczy, które wie ekscentryczna dwudziestosześciolatka Lou Clark. Wie, ile kroków dzieli przystanek autobusowy od jej domu. Wie, że lubi pracować w kawiarni Bułka z Masłem i że chyba nie kocha swojego chłopaka Patricka. Lou nie wie jednak, że za chwilę straci pracę i zostanie opiekunką młodego, bogatego bankiera, którego losy całkowicie zmieniły się na skutek tragicznego zdarzenia sprzed dwóch lat.
Will Traynor wie, że wypadek motocyklowy odebrał mu chęć do życia. Wszystko wydaje mu się teraz błahe i pozbawione kolorów. Wie też, w jaki sposób to przerwać. Nie ma jednak pojęcia, że znajomość z Lou wywróci jego świat do góry nogami i odmieni ich oboje na zawsze.
Recenzja
Od jakiegoś czasu potrzebowałam czytelniczego detoksu. Ostatnio trafiam albo na książki o trudnej tematyce, albo słabe, czasem do tego stopnia, że darowałam sobie zrecenzowanie ich. Postanowiłam wyjść poza strefę komfortu i przeczytać coś, czego zwykle nie czytam, czyli powieść z gatunku “kobieca literatura obyczajowa”. Wybór padł na Zanim się pojawiłeś. Kiedyś widziałam film, stwierdziłam, że nie był najgorszy, więc książka powinna zaspokoić moje czytelnicze potrzeby.
Na ekranie Lou Clark wzbudziła więcej mojej sympatii. W powieści to taka ciocia-klocia, dwudziestosześciolatka z mentalnością szestanstolatki. Zachowania jej rodziny zakrawają czasem o patologię – wieczne zniechęcenie, czarnowidztwo i jawne szydzenie z głównej bohaterki były…dziwne? Dziwne – to słowo pasuje do sporej części bohaterów, w moim odczuciu, zbyt jaskrawych, karykaturalnych i oczywistych. Ale nie powinnam narzekać, w ogólnym zarysie wiedziałam na co się piszę.
Odnoszę wrażenie, że Zanim się pojawiłeś miało być powieścią o trudnych wyborach (wyjść poza strefę komfortu i mieć ambicje, czy pójść na łatwiznę i niczego nie zmieniać? zaakceptować to, że czasu nie da się cofnąć, czy ostatni raz postawić na swoim?) i próbie ocalenia czyjegoś życia, ale tak naprawdę: kto komu miał ocalić życie?
Temat poruszony w powieści – prawo do eutanazji – jest trudny i liczyłam na to, że książka wyjaśni mi wybory bohaterów, których nie rozumiałam po obejrzeniu filmu. Niestety tak się nie stało. Biorąc pod uwagę argumenty użyte przez głównego bohatera i całą otoczkę, powieść nie ma wnosić nowego spojrzenia na problem, a tylko grać na emocjach. I tak, zagrała. Jako stworzenie naskórkowo empatyczne, kiepsko znoszę bezsilność innych. Nawet jeśli to tylko bohaterowie książki. Ale czy coś oprócz tego?
Język prościutki, fabuła niezbyt skomplikowana, bohaterowie schematyczni. Nic nie zaskakuje. Z drugiej strony jest trochę zabawnie, bohaterów (niektórych) nie da się nie polubić i czyta się dość sprawnie.
Podsumowując, jeśli ktoś oczekuje powieści przy której uroni łezkę i ze śmiechu, i ze wzruszenia, to się nie zawiedzie. Zanim się pojawiłeś nie daje nowego spojrzenia na problem eutanazji, ale za to pokazuje inny wymiar ratowania czyjegoś życia i pokazywania możliwości, ponieważ odnoszę wrażenie, że w książce wcale nie chodzi o to by odwieść bohatera od podjętej decyzji, ale to by pokazać Lou jej potencjał i uchronić ją przed zmarnowaniem szans, jakie daje jej życie.
Kobiety niepokorne
Tytuł: Kobiety niepokorne
Autor: Cristina Morato
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2015
Opis ze strony wydawnictwa:
“Nazwiska Marii Callas, Coco Chanel, Wallis Simpson, Evy Perón, Barbary Hutton, Audrey Hepburn i Jackie Kennedy przez dziesiątki lat pojawiały się na stronach czasopism. Dzięki talentowi, urodzie, sile osobowości kobiety te stały się autentycznymi mitami XX wieku. Sławne, bogate, atrakcyjne, w oczach świata wydawały się wcieleniem doskonałości. Jako ikony mody i światowości stworzyły, każda z nich, indywidualny styl i były podziwiane przez miliony kobiet, pragnących się do nich upodobnić. W rzeczywistości owe sławne diwy były jednak kobietami samotnymi, pełnymi kompleksów co do swego wyglądu; pilnie chroniły własną prywatność, niechętnie przyjmując rolę gwiazdy.
Te siedem kobiet-legend nosiło w sobie nigdy do końca nie zabliźnione rany z powodu braku miłości rodziców lub porzucenia przez nich, traumy wojenną, cierpienia związanego ze śmiercią dziecka czy z dramatycznym rozwodem.”Recenzja
Nie jest łatwo znaleźć w Polsce dobrą biografię Evy Peron, czy Wallis Simpson. O ile na pewno znajdziemy pozycje dotyczące Audrey Hepburn czy Marii Callas, o tyle z pozostałymi bohaterkami książki Cristiny Morato byłby problem. Dobrze więc, że ukazało się polskie wydane “Kobiet niepokornych“, w których Morato opisała losy kobiet nietypowych, posiadajacych talnet, charyzmę, porywających za sobą tłumy. Maria Callas – anielski głos największych oper na świecie, Coco Chanel – kreatorka stylu, wyzwalająca kobiety ze sztywnych gorsetów, Wallis Simpson – najsłynniejsza królewska kochanka XX wieku, Eva Peron – Pierwsza Dama Argentyny poruszająca serca swojego ludu, Barbara Hutton – ekscentryczna miliarderka, Audrey Hepburn – lśniąca gwiazda wielkiego ekranu i wreszcie Jackie Kennedy – ikona stylu, Pierwsza Dama Ameryki.
W założeniu jest to książka z przesłaniem feministycznym. Bohaterki nie poddały się konwenansom, opinii społecznej i wykorzystały najlepiej jak mogły swój talent, urodę i umiejętności. I wszystko byłoby idealne, gdyby nie to, że wszystkie były były samotne, niezrozumiane, pod ciągłą obserwacją i krytyką. Książka równie dobrze mógłby nosić tytuł “Kobiety nieszczęśliwe” bo jak widać na przykładach naszych bohaterek sukces, władza, sława czy bogactwo nie dają szczęścia, jeśli nie mamy przy sobie kogoś, kogo kochamy z wzajemnością.
Cristina Morato siedmu opisanym ikonom daje ludzką twarz i opisuje to, co one same zapewne chciały ukryć przed światem – cierpienie, rozczarowanie, lęki.
“Kobiety niepokorne” to kawałek naprawdę dobrej, kobiecej literatury (choć panom nie odradzam). Rozdziały są tak skonstruowane, że jednocześnie opisywana postać jest nas w stanie zainteresować i nie zdążyć znudzić. To idealna pozycja na urlop. Naprawdę polecam!
Ocena: 9/10