• #książki, #book, #recenzja

    Pięć lat kacetu

    Tytuł: Pięć lat kacetu

    Autor: Stanisław Grzesiuk

    Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

    Rok wydania: 2018

     

     

    Opis ze strony wydawnictwa:

    Wspomnienia z obozów koncentracyjnych Dachau, Mauthausen i Gusen.
    Stanisław Grzesiuk z właściwym sobie humorem, szczerością i bezpośredniością portretuje nazistowską machinę pracy i śmierci. I próbuje opowiedzieć o cenie człowieczeństwa w miejscu, które z niego odzierało.

    W maju 1958 roku książka trafiła do księgarń i natychmiast zniknęła z półek. W bibliotekach czekało się w kolejce nawet rok. Czytelnicy pisali do autora z prośbą o interwencję. O książce dyskutowali szeroko byli więźniowie, a Grzesiukowi wytoczono proces o zniesławienie, który zakończył się ugodą.

    Po latach tekst porównano z rękopisem i przywrócono wszystkie fragmenty usunięte przez cenzurę i wydawcę przy pierwszej publikacji.
    Wydanie zawiera fragmenty najważniejszych recenzji oraz wypowiedzi samego autora o książce.

     

    Wspomnienia z kręgów piekieł

    Książek o tematyce obozowej powstało wiele, a zdecydowana większość z nich jest skondensowaną porcją okrucieństwa i cierpienia. Powszechna jest opinia, że o niektórych sprawach nie powinno się pisać w inny sposób, niż pełen podniosłości, patetyzmu oraz szacunku dla tragedii milionów uwięzionych ludzi. O życiu codziennym w obozie pisze się raczej dość ogólnikowo, skupiając na najmakabryczniejszych  jego elementach: torturach, egzekucjach, krematoriach, eksperymentach “medycznych”. Stanisław Grzesiuk nie mitologizuje rzeczywistości obozowej i oprowadza czytelnika po kolejnych kręgach piekieł, opowiadając historię swojego pięcioletniego uwięzienia w Dachau, Mauthausen i Gusen, mówiąc przede wszystkim o codzienności.

    Wielu więźniów po trafieniu do obozu umierało w ciągu pierwszych miesięcy, czasem udawało się komuś przeżyć rok czy dwa (zwłaszcza uwięzionym po roku 1943), ale przeżycie pięciu lat w trzech obozach jest prawdziwą rzadkością i wymaga nie tyle woli walki, co instynktu przetrwania, którego z pewnością Stanisławowi Grzesiukowi nie brakowało. Główny bohater jest człowiekiem, który wzbudził we mnie ogrom sympatii – zawadiacki, warszawski cwaniaczek, często bezczelny i pewny siebie. W najgorszych latach potrafi wtopić się w obozowe tło, nie rzucać w oczy strażnikom i będąc tak zakamuflowanym, przewegetować czas największego terroru, głodu i upodlenia. Kiedy dla więźniów nadchodzą lepsze czasy Grzesiuk kombinuje, handluje, wymienia i robi wszystko, by wymigać się od pracy i bicia. Ostatecznie umacnia swoją pozycje w obozie i zjednuje sobie sympatię więźniów oraz osób funkcyjnych. Kiedy trzeba poczęstuje papierosem, kiedy indziej przywali w mordę – prosty człowiek z zasadami, którego nic nie zdołało złamać. Najbardziej poruszające jednak jest to, że tyle lat przeżytych w zimnie, skrajnym głodzie i strachu nie zabiło w nim człowieczeństwa i to człowieczeństwo w czasie lektury momentami ściska za gardło.

    Relacja Stanisława Grzesiuka, człowieka, który przetrwał tyle lat w niewoli, jest pod względem historycznym niezwykle cenna, ponieważ ukazuje różnice (np. organizacyjne i sanitarne) pomiędzy kolejnymi obozami, powstawanie i organizację nowego obozu, a także zmiany zachodzące w dyscyplinie i podejściu do więźniów, wraz z rozwojem sytuacji na frontach drugiej wojny światowej.

    Pięć lat kacetu jedną z najbardziej wartościowych historii obozowych, jakie do tej pory przeczytałam. We wstępie do nowego wydania umieszczono recenzję książki z 1958 roku, która mówi, że wszystkie podniosłe dzieła o tematyce obozowej, skupiające się na najokrutniejszych jej aspektach, nie ukazują całej prawdy, tak jak całej prawdy nie pokazują wspomnienia Grzesiuka, który wiele tematów z obozowej rzeczywistości traktuje pobieżnie. Jednak poznając wszystkie strony tej samej historii mamy szansę, by prawdę odnaleźć.

    Bardzo chciałabym, żeby wspomnienia Stanisława Grzesiuka znalazły się w kanonie lektur obowiązkowych, jako przeciwwaga dla takich pozycji jak: Zdążyć przed Panem Bogiem, czy Proszę państwa do gazu, jednak nie mam złudzeń – ten moment szybko nie nastąpi. Autor poruszył zbyt wiele niewygodnych faktów: powszechny homoseksualizm w obozie, niechęć do powstańców warszawskich, niemieccy cywile pomagający więźniom – to nie jest zgodne z linią programową. Podobnie jak postawa głównego bohatera, który nie wpisuje się w schemat niezłomnego, ale biernego, szlachetnego człowieka, oczekującego na wyzwolenie lub śmierć. Stanisław Grzesiuk bierze los w swoje ręce, potrafi dostosować się do każdych warunków – do bólu bezpośredni, cwaniaczkowaty, pragmatyczny, często brawurowy, pełen pogody ducha i ludzkich odruchów – oczywiście w miarę rozsądku.

    Naprawdę żałuję, że młodym ludziom w szkołach od lat serwuje się półprawdy, pokazuje tylko jedno oblicze obozów i nie daje szansy na odkrycie losów autora Pięciu lat kacetu, chociaż napisane są one znacznie prościej i przystępniej, niż lektury obowiązkowe. Czytajcie i przekazujcie tę historię dalej. Pamiętajcie  o Staszku z Czerniakowa.