• #książki, #book, #recenzja

    Pierwszy bandzior

    IMG_20180321_082109-01.jpeg

    Tytuł: Pierwszy bandzior

    Autor: Miranda July

    Wydawnictwo: Pauza

    Rok wydania: 2018

     

    Opis ze strony wydawnictwa:

    Gdy szefowie proszą Cheryl o udzielenie gościny ich córce Clee, poukładany świat kobiety zaczyna się chwiać w posadach. Z czasem okazuje się jednak, że właśnie Clee ? młoda, samolubna, przekonana o swojej doskonałości, piękna i leniwa blondynka ? wniesie do hermetycznego życia Cheryl to wszystko, czego potrzebowała i ciągle poszukiwała.

    Miranda July opowiada historię znerwicowanej, przytłoczonej codziennością czterdziestotrzyletniej kobiety. Wiecznie zestresowana Cheryl mieszka sama, walczy z natręctwami, ale także z humorystycznymi przypadłościami. To bohaterka, w której każda z nas odnajdzie część samej siebie i będzie się zżymać, że można być tak strasznie dziwną, a jednocześnie ujmującą osobą.

     

    Powieść na wariackich papierach

    W swoim prawie trzydziestoletnim życiu przeczytałam wiele książek – lepszych, gorszych, wciągających mniej lub bardziej, ale nigdy nie czytałam czegoś tak dziwnego jak powieść Mirandy July. Pierwszy bandzior jest najbardziej przewrotną powieścią jaką znam, nieprzewidywalną i pozbawioną jakichkolwiek hamulców. To literatura inna niż wszystko inne.

    Początkowo wydawało się, że będzie to powieść o zdziwaczałej kobiecie po czterdziestce, która próbuje nawiązać romans z kolegą z pracy. Gdyby nie to, że od pierwszych stron urzekły mnie wszystkie dziwactwa głównej bohaterki, to pewnie bym sobie odpuściła. Cheryl polubiłam najbardziej za alternatywne scenariusze, które tworzy w swojej głowie. Można śmiało stwierdzić, że prowadzi ona dwa równoległe życia – To rzeczywiste i to, które sama kreuje w myślach. Spokojne (tylko pozornie) i poukładane (no, powiedzmy) życie kobiety zmienia się, kiedy do jej domu wprowadza się córka znajomych. Chyba nikt nie przypuszczał, jak rozwinie się ta relacja…