#książki, #book, #recenzja

Saturnin

Tytuł: Saturnin

Autor: Jakub Małecki

Wydawnictwo: Sine Qua Non

Rok wydania: 2020

 

Opis ze strony wydawnictwa:

Jestem błyszczącym, jasnym wężem i sunę przez poszycie.
Głęboko we mnie tkwi gorące miejsce, które pulsuje w rytm lasu. Kiedyś miałem twarz i imię.

Przez błąd na bilecie kilkuletnie Satek wierzy, że autobus, którym jeździ do szkoły w Radziejowie, zahacza o tajemniczą krainę. To tam, jak podejrzewa chłopiec, zazwyczaj przebywa jego milczący, skryty dziadek.

Dwadzieścia lat później Saturnin mieszka w Warszawie, pracuje jako sprzedawca i trzyma się z dala od tajemniczych krain. Pewnego dnia dziadek znika i Saturnin musi wrócić w rodzinne strony. Wspólnie z matką rusza jego śladem i coraz głębiej zapuszcza się w przeszłość. To, co odkryje, zburzy jego świat.
Saturnin to intymna, choć skomponowana na wiele głosów opowieść, w której marzenia potrafią łamać kości, muzyka jest silniejsza niż wojna, a mama daje w nagrodę półtora kilograma słońca. Zmarli otrzymują tu głos, a prawdziwe postaci z życia autora doświadczają rzeczy, których nie dane im było zakosztować poza tą książką.

Wiele żyć Tadeusza Markiewicza

Żyjemy w przekonaniu, że całkowicie i niepodważalnie znamy naszych bliskich. Zupełnie jak gdyby nasi rodzice, dziadkowie od zawsze pełnili role w jakich ich znamy. Nawet jeśli przejrzymy stare albumy, jeśli wysłuchamy historii z ich młodości, trudno uwierzyć nam, że mieli własne miłości, rozterki, młodość. A co jeśli młodość przynosi coś, co nieodwracalnie wpływa na dalsze życie? Co jeśli życie kończy się na młodości?

Jakub Małecki kolejny raz porwał się na historię rodzinną, wielopokoleniową opowieść, w której warstwy czasowe – teraźniejszość i wspomnienia – płynnie się przeplatają, tworząc nierozerwalną całość. I to jest właśnie to, co w twórczości tego autora lubię najbardziej, to że nieustannie udowadnia, że nasze życie nie jest oddzielnym bytem. Jesteśmy połączeni z naszymi bliskimi, ale również z tymi, których nigdy nie było dane nam spotkać. Ci nieobecni często wpływają na nasze losy nie mniej niż ci, którzy kroczą obok nas. To lubię!

Pod każdym względem odpowiada mi również styl Jakuba Małeckiego, sposób w jaki operuje słowem, idealny balans między lekką żartobliwością, a podkreśleniem dramatycznych momentów. Za chwilę Internet zaleje lawina opinii, wśród których będzie przewijać się głos, “że to kolejna powieść taka sama jak poprzednie, a autor się nie rozwija”. I wiecie co? Tak siebie myślę, że z jednej strony można oczekiwać (a nawet wymagać), żeby pisarz ciągle zaskakiwał nas oryginalnym pomysłem, rozwojem warsztatu, jednak w moim odczuciu Jakub Małecki wystartował z tak wysokiego pułapu, że nie życzę siebie niczego więcej, jak tego, żeby ten poziom towarzyszył mu zawsze.

Saturnin to kolejny literacki “pewniak”. To ten typ prozy, która jest wygodna i doskonale skrojona pod czytelnicze potrzeby. Z jednej strony pochłaniała się ją z lekkością, z drugiej jednak poruszyła dość poważne problemy – zmory rodzinne, które dopadają kolejne, niczego nieświadome pokolenia. Kolejne pokolenia, które starają się żyć z bagażem swoich przodków. Czy warto? Ja polecam!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *