Podsumowanie grudnia + podsumowanie roku
Witajcie w nowym roku! Pod każdym względem ubiegły mogę zaliczyć do udanych: nowa domena, nowe współprace, a przede wszystkim Wy – coraz liczniejsze grono obserwujących. Zanim jednak rozkręcę się z podsumowaniami i zdjęciami, migiem przejdę przez grudzień. W poprzednim miesiącu przeczytałam następujące książki:
- Po trochu – szybka, sentymentalna podróż w dzieciństwo – lata dziewięćdziesiąte w pigułce. Krótka powieść o oswajaniu się ze śmiercią.
- Freddie Mercury. Biografia – pozycja idealna dla osób, które dopiero rozpoczynają swoją przygodę z zespołem Queen i jego historią. Niezbyt szczegółowa, zawiera sporo anegdot i wspomnień. Dobra na dobry początek.
- Na południe od Brazos – powieść monumentalna. Szorstka męskość na każdej stronie. Bardzo wolno się rozkręca, więc nie każdemu może przypaść do gustu. Mnie urzekło naturalistycznym opisem podróży.
- Wszystkie ziarna piasku – poruszający dokument o dążeniach Sahary Zachodniej do odzyskania niepodległości. Brutalny obraz hipokryzji polityków.
- Gniew – ostatni tom trylogii o prokuratorze Szackim. Choć całą powieść czyta się jednym tchem (jak zawsze), choć pod względem warsztatowym Miłoszewski doszedł do perfekcji, to zakończenie Gniewu jest rozczarowujące.
Najlepszą książką przeczytaną w grudniu zostaje:
Po trochu
za świetną historię, fantastyczny język i zaskakujące podejście do tematu
Teraz nadszedł czas na to, by bić się w piersi. Może zacznę od tego, których postanowień noworocznych nie udało mi się dotrzymać:
- nie przeczytałam żadnej powieści Jacka Dukaja,
- nie przeczytałam ani jednej powieści z cyklu Wiedźmin,
- nie doczytałam wszystkich napoczętych książek,
Ale:
- udało mi się przeczytać ponad 52 książki (a dokładnie 80),
- dzięki akcji Czytam z półki udało mi się zachować równowagę pomiędzy czytaniem książek nowych i tych zalegających od dłuższego czasu.
Ponieważ wypełnianie postanowień noworocznych wychodzi mi żałośnie, w tym roku nie robię żadnych (no może oprócz tego, że będę czytać, ile się da).
A teraz czas na ekspresowe podsumowanie NAJLEPSZYCH KSIĄŻEK PRZECZYTANYCH W ROKU 2018 (kolejność dowolna, ale Terroru, Księgi nocnych kobiet i Grzesiuka po prostu nie można nie przeczytać). Poprzez kliknięcie w zdjęcie konkretnej książki możecie przenieść się do jej pełnej recenzji.
Wszystkie wymienione książki skradły moje serce i każdą z nich z czystym sumieniem mogę Wam polecić. Żeby jednak nie było zbyt różowo przedstawiam NAJSŁABSZE POWIEŚCI PRZECZYTANE W ROKU 2018:
W przypadku tych drugich, największą przewiną jest przewidywalność i powielanie zgranych schematów.
Wśród wszystkich osiemdziesięciu książek przeczytanych w ubiegłym roku NAJWIĘKSZYM ODKRYCIEM okazał się:
Cykl autorstwa Stanisława Grzesiuka, który całkowicie podbił moje serce i właściwie wszystkie trzy powieści powinny znaleźć się w zestawieniu NAJLEPSZE 2018.
I to by było na tyle. Mam nadzieję, że nowy rok będzie przynajmniej równie udany jak ten, który przeminął, a ponieważ będzie on obfitował w zmiany, chciałabym jakoś go przetrwać, bez większego uszczerbku na blogowaniu. Trzymajcie kciuki!
W 2019 roku życzę Wam spełnienia marzeń (książkowych i nie tylko), sił w realizacji swoich planów i postanowień noworocznych oraz satysfakcji każdego dnia. Pomyślności!
6 komentarzy
agata (Moje Czytanie)
Grzesiuk dopiero przede mną, ale już się cieszę na lekturę.
A Wiedźmina polecam całym sercem – to moje the best ever 🙂
niepoczytalna
Od lat zbieram się w sobie, żeby przeczytać coś z Wiedźmina, ale w szkole średniej p. Sapkowski skutecznie zniechęcił mnie do swojej twórczości udziwnionym językiem, który ani trochę nie przypadł mi do gustu.
Grzesiuk to jedna z najlepszych autobiografii jakie przeczytałam. Uwielbiam bezwarunkowo. 😉
Tomasz Bełza
O proszę, jesteś kolejną osobą, która zachwyca się Grzesiukiem! W takim razie trzeba przeczytać – “Pięć lat kacetu” chyba będzie najlepsze na początek?
niepoczytalna
Grzesiuka można czytać na dwa sposoby:
– według kolejności wydawania: Pięć lat kacetu, Boso, ale w ostrogach, Na marginesie życia,
– według chronologii wydarzeń: Boso, ale w ostrogach, Pięć lat kacetu, Na marginesie życia.
Każda opcja dobra, ale wydaje mi się, że w Pięciu latach kacetu najłatwiej polubić głównego bohatera. Niemniej polecam całą trylogię – zachwyca prostotą. ?
onlypretender
Margo bardzo mi się podobała, ale czytałam ją już dwa lata temu 🙂 Koniecznie muszę przeczytać Terror, już nawet objętość mnie nie przeraża, niech no tylko skończy się sesja (oczywiście sukcesem) to biegnę do biblioteki! Szkoda, że podczas ferii świątecznych zabrakło mi czasu na “Strażnika”, ale grzecznie czeka na półce i z pewnością się za niego zabiorę 🙂 pozdrawiam!
niepoczytalna
“Terror” to absolutny gigant. Marzę i śnię o audiobooku – genialnie byłoby tego posłuchać.
A “Strażnik” jest jedną z najbardziej uroczych powieści, jakie przeczytałam. 🙂